Czy „Rzeczpospolita" powinna była opublikować karykatury Mahometa?

„Rzeczpospolita" stała się wczoraj pierwszą polską gazetą, która opublikowała kontrowersyjne karykatury Mahometa. Są to co prawda dwie małe ilustracje dopiero na piątej stronie, ale decyzja jest tak odważna co ryzykowna, a nawet - jak uważa większość komentatorów, specjalistów od świata arabskiego i instytucji publicznych - lekkomyślna i nieodpowiedzialna.

„W wolność mediów w Europie usiłują ingerować politycy państw islamskich. Publicznie palone są flagi Danii, a terroryści grożą zamachami i porywaniem obywateli krajów, w których wolne i niezależne od państwa dzienniki w imię solidarności opublikowały karykatury. Wolna prasa i wolne państwa nie mogą ulec temu szantażowi", pisze Grzegorz Gauden, redaktor naczelny "Rzeczpospolitej" w komentarzu do materiału pt. „Wolność słowa nie jest prowokacją".

Decyzja „Rzeczpospolitej" została w Polsce odebrana jako igranie z ogniem i wywołała prawdziwą lawinę krytyk. Od Premiera Kazimierza Marcinkiewicza i Ministerstwa Spraw Zagranicznych, do Rady Etyki Mediów, Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich, poprzez Radę Wspólną Katolików i Muzułmanów, Towarzystwo Przyjaźni Polsko-Arabskiej, wszyscy zgodnie potępili publikację karykatur Mahometa.

Dlaczego rząd tak ostro potępił „Rzeczpospolitą"?
Ponieważ obawia się konsekwencji tej publikacji: zamachów na naszych żołnierzy w Iraku lub - co mniej prawdopodobne - bomb w Polsce, może boi się też negatywnych reakcji państw muzułmańskich w sprawach biznesowych. Karykatury mają bowiem również wymiar gospodarczy.

Arabia Saudyjska, a za nią kilka innych krajów muzułmanskich Bliskiego Wschodu, ogłosiło przecież bojkot produktów duńskich, a islamiści pakistańscy wyznaczyli nagrody za głowy rysowników duńskich, którzy stworzyli kolekcję karykatur, tzw. „12 twarzy Mahometa".

Jakie gazety opublikowały karykatury?
W dużej części Europy Zachodniej, gazety opublikowały karykatury w geście solidarności z Duńczykami. We wszyskich krajach Europy Zachodniej toczy się teraz zażarta debata na ten temat. To temat nr 1 w tamtejszych mediach. W Polsce debata dopiero się zaczyna.
  • Czechy: „Dnes",
  • Dania: „Jyllands-Posten" jako pierwszy opublikował „12 twarzy Mahometa" 30 września ub. roku, powodując pierwsze protesty. Inne gazety duńskie zrobiły podobnie w imię solidarności.
  • Francja: „France-Soir"(prezes i dyrektor wydawniczy dziennika zostali brutalnie wyrzuceni z pracy przez właściciela tuż po publikacji karykatur, a dyrektor generalny podał się do dymisji. Właścicielem jest biznesmen Raymond Lakah, którego rodzina i interesy znajdują się na Bliskim Wschodzie), „Le Figaro” (opublikował karykaturę jakiegoś brodacza), „ Liberation”, „Le Parisien/Aujourd'hui en France", „Le Monde” (który publikuje zdjęcia z prasy europejskiej na swoich stronach internetowych), prawie wszystkie stacje telewizyjne.
  • Hiszpania: „ABC", „El Periodico", „El Pais",
  • Holandia: „De Volkskrant", „De Telegraaf", „NRC Handelsblad”,
  • Niemcy: „Die Welt”, „Franfurter Allgemeine Zeitung",
  • Szwajcaria: „Blick"
  • USA: Tylko ultrakonserwatywny „New York Sun" zdecydował się na publikację karykatur. Można zobaczyć karykatury na website stacji telewizyjnej NBC. Pokazały też karykatury (a dokładniej - okładkę „France-Soir"), stacje ABC i CNN (rozmyty obraz).
  • Wielka Brytania: BBC, prasa nie opublikowała ani jednej karykatury, wbrew oczekiwaniom swoich czytelników. Nawet słynne brukowce zachowały się dyplomatycznie.
  • Włochy: „La Stampa", „Corriere della Serra".
Dlaczego opublikował karykatury duński „Jyllands-Posten"?
Dla duńskich dziennikarzy to była „dobra czołówka", która może wywołać trochę zamieszania i - w konsekwencji - przysporzyć więcej czytelników. Tak więc chodziło po prostu o cel handlowy: zwiększenie sprzedaży.

Redaktor naczelny dziennika, Carsten Juste, przypomina mi szeregowego Franka Dolasa z komedii „Jak wywołałem II wojnę światową" kiedy tłumaczy się, cytowany przez AFP:

„Czy nacisnąłbym na guzik drukuj, gdybym wiedział, że życie żołnierzy i cywilów duńskich znajdzie z tego powodu w niebezpiecześtwie? Nie!".

Carsten już przeprosił muzułmanów w liscie zaadresowanym do agencji jordańskiej Petra. Ale ponieważ nie przerosił za samą publikację, tylko za „obrazę", jego przeprosiny zostały odrzucone i w tej chwili duńscy policjanci ochraniają jego redakcję, na wszelki wypadek.

Swoją drogą, fakt, że przeprosiny Duńczyka zostały odrzucone z tak błahego powodu jak drobny niuans natury językowej świadczy o mocno nieprzyjaznym nastawieniu państw islamskich.

Jak zareagowały rządy w innych krajach?

Europejskie rządy boją się, że afera z karykaturami może rozrosnąć się do rozmiarów jakie przybrała w 1988 r. afera Rushdiego, autora książki „Szatańskie wersety", uznanej za obrazoburczą przez świat islamski. Iran rzucił wówczas na niego fatwę (klątwę) i wydał wyrok śmierci. „El Pais" i „Liberation" są już od soboty zabronione w Marokku.
  • Choć Dania i Francja nie wysłały wojska do Iraku, ich rządy również zareagowały oficjalnie krytykując publikacje karykatur w prasie, ze strachu przed zamieszkami ze strony islamskich imigrantów i zamachami terrorystycznymi.
  • Dania nie przeprosiła jednak za „decyzję prywatnej gazety" i odmówiła przyjęcia delegacji ambasadorów z krajów arabskich w tej sprawie, co skrytykowały z kolei inne kraje skandynawskie. Duński dziennik „Jyllands-Posten" jako pierwszy opublikował „12 twarzy Mahometa" 30 września ub. roku, powodując pierwsze protesty. Inne gazety duńskie zrobiły podobnie w imię solidarności.
  • We Francji (gdzie przeszła niedawno fala groźnych rozruchów, w których uczestniczyli głównie arabscy imigranci), rząd i politycy skrytykowali dacyzję prasy.
  • Hiszpania, która rownież oficjalnie skrytykowała publikację karykatur, ma jeszcze w pamięci zamachy z 11 marca 2004, po których żołnierze hiszpańscy zostali błyskawicznie wycofani z Iraku.
  • W Niemczech publikacja karykatur we „Franfurter Allgemeine Zeitung" i „Die Welt" przeszły praktycznie bez echa (3,2 mln żyjących tu muzułmanow to pro-europejscyTurcy).
  • W Wielkiej Brytanii, prasa pamięta, że żołnierze angielscy są w Iraku, a Anglicy starają się zasypać przepaść między nimi a muzułmanskimi imigrantami, po zamachach z lipca 2005 r. w londynskim metrze.
  • W USA, prasa też zachowała się bardzo ostrożnie, rezygnując z pokazywania karykatur. Uznała, że wystarczy o nich powiedzieć. Departament Stanu ostro skrytykował publikację karykatur w prasie europejskiej.
    „Setki tysięcy naszych żołnierzy jest w Iraku, Afganistanie i innych miejscach na świecie, gdzie mają kontakt z muzułmanami. Te karykatury utrudniają pracę naszej armii i ułatwiają pracę djihadystom", tłumaczy konserwatysta Hugh Hewitt na swoim blogu.
    Amerykanie mają jeszcze jeden problem: dziennikarka Jill Caroll została porwana 7 stycznia br. i grozi jej śmierć.
Rząd duński nie przeprosił za publikację karykatury przez prywatną gazetę. Czy rząd polski powinien przepraszać za decyzję „Rzeczpospolitej"?
Paradoksalnie - tak. Państwo polskie jest bowiem udziałowcem tego dziennika. To dziwna, nietypowa sytuacja, gdyż w cywilizowanym świecie państwo nie posiada raczej udziałów w prasie, tylko w publicznym radiu i w telewizji.

Dlaczego państwa islamskie zareagowały tak gwałtownie na publikację karykatur Mahometa w prasie?
Z dwóch powodów:
  • Religia. Dla wyznawców islamu, Mahomet jest prorokiem, wysłannikiem Bożym, i zgodnie z teologią islamu przedstawianie jego postaci jest traktowane jako bluźnierstwo, tym bardziej w karykaturze. W Pakistanie, grozi za to nawet kara śmierci.
  • Polityka. Dla islamistów, karykatury to po prostu nowy epizod w walce z Zachodem. Dziwne jest to, że protesty i gwałtowne reakcje - jak podcięcie gardła kukle Busha przez rozwścieczonego Araba - wybuchły dopiero cztery miesiące po pojawieniu się tych karykatur. Może to oznaczać, iż protesty są inspirowane i podsycane przez rządy państw islamskich. Im zawsze przyda się wróg zewnętrzny, by spróbować odwrócić uwagę od problemów wewnętrznych.
    Poza tym, karykatury to woda na młyn ekstremistów wszelkiej maści, którzy z upodobaniem i socjotechniczną maestrią manipulują gorącą arabską ulicą,
„Le Monde", który w mojej ocenie opublikował najlepszy dossier w wersji papierowej i on-line na ten temat, cytuje w swoim newsletterze dla prenumeratorów znamienne zdanie z Arab News :
„ W tym tygodniu, mogliśmy stwierdzić jaka jest siła swiata islamskiego i arabskiego, który wirtualnie rzucił na kolana Zachód".

„Le Monde" zastanawia sie w tym kontekście:
„Co przynosi większą szkodę islamowi: te karykatury czy zdjęcia porywacza , który podcina gardło swojej ofierze przed kamerami, albo kamikaze, który wysadza się w powietrze w środku wesela w Ammanie?"
Czy „Rzeczpospolita" powinna była opublikować karykatury Mahometa?
Media mają prawo mówić i publikować co im się żywnie podoba. Powinny być solidarne w imię wolności słowa i nie powinny ulegać żadnym szantażom. Wydaje mi sie jednak, że „Rzeczpospolita" wybrała niefortunny moment, co sprawiło, iż jej decyzja została odebrana jako jako niepotrzebna i niebezpieczna w skutkach prowokacja.

Zgadzam się z redaktorem naczelnym „Tygodnika Powszechnego" ks. Adamem Bonieckim, który mówi, że „wolność słowa nie oznacza nieograniczonego prawa do publikowania wszystkiego i gdziekolwiek".

Szanuję i czytam „Rzeczpospolitą", która jest bez wątpienia najbardziej wiarygodnym dziennikiem w Polsce, ale myślę, że w przypadku Mahometa dała się ponieść zbędnym emocjom. Powinna była pozostać bardziej rozważna niż romantyczna.

Świat muzułmański, szczególnie wrażliwy a kwestie religijne, jest bowiem w stanie wrzenia:
  • trwa wojna w Iraku (gdzie znajdują się polscy żołnierze),
  • nie tak dawno wybuchł skandal z poniżaniem i torturowaniem irackich jenców w więzieniu Abu Gharib w Iraku,
  • jeszcze krążą plotki o bezczeszczeniu Koranu w tajemniczym więzieniu w amerykańskiej bazie morskiej Guantanamo na Kubie,
  • groźba interwencji amerykańskiej wisi nad Iranem,
  • państwo palestyńskie jest w rozsypce,
  • terroryści z Al Kaidy szykują nowe zamachy,
  • przechodzi fala protestów w związku z karykaturami wcześniej publikowanymi w prasie zachodniej.
Muzułmanie czują się poniżeni, upokorzeni przez cywilizację Zachodu, niektórzy zdradzają oznaki prawdziwej manii prześladowczej. Arabskie ulice są jak wyschnięta ściółka po długiej suszy. Chyba nigdy napięcie między islamem a Zachodem na było tak mocne.

A co Wy myślicie na ten temat? Czy „Rzeczpospolita" powinna była publikować karykatury Mahometa?

> Tag: , ,

Komentarze

Anonimowy pisze…
Zupełnie nie rozumiem owczego pędu tych gazet, które to opublikowały - IMHO wykazały się totalnym brakiem szacunku wobec tej religii i jej wyznawców. Całe to poparcie w imię "wolności słowa" to jakieś totalnie nieporozumienie i nadinterpretacja tego pojęcia. Pisząc bardziej obrazowo - czy warto solidaryzować się i wspierać kogoś, kto napluł komuś innemu w twarz.... pomijając już niskie pobudki pierwotnej publikacji
Panie Macku,

Dziekuje za dobre slowo. Mam nadzieje, ze jest Panu przydatny.

Otrzymuje ostatnio wiele maili o podobnym wydzwieku, co dodaje mi energii i zachety do jeszcze lepszej pracy.

Przyznam, ze nie wiem ile jeszcze tak pociagne, bo pracuje w dzien nad projektami prasowymi i internetowymi, a wieczorami i nocami pisze blog.

Zachecam od komentowania na blogu.

Pozdrawiam.
Anonimowy pisze…
Dziękuje za zreferowanie historii z karykaturami. Dla mnie to nie jest przejaw wolności prasy a ewidentny brak delikatności i wyczucia. Myślę, że czasem trudno zrozumieć kontekst islamski komuś, który nawet dobrze nie zna źródeł własnej kultury.

Laicyzacja świata europejskiego idzie w parze z brakiem zrozumienia dla tego, czym jest wiara. Tego typu zachowania idą w jednym rzędzie np z organizowaniem barów i dyskotek w kościołach w Holandii.

Nasuwa się skojarzenie z ostatnio głośną historią z kopulującymi królową Anglii i prezydentem Francji na bilbordach całej Austrii. Wolność czy głupota.
Anonimowy pisze…
witam!
jestem stałym czytelnikiem Pana bloga...
musze przyznac, że to najciekawszy serwis o mediach - nie koncentruje się na suchych, bieżących niusach z branży i personalnych zawirowaniach (jak w Wirtualnych Mediach, Press, Media Run), ale analizuje rynek w szerszej perspektywie, dostarcza informacje o trendach, tendencjach, podaje trafne porady marketingowe, które skwapliwie wykorzystuję
chylę czoła, bo wiem, ile energii trzeba wkładac w takie przedsięwzięcia.
Dziekuje za komentarz. W Pana mailu pisze Pan o stronie internetowej, ktora pzregladnalem. To oryginalna inicjatywa, o ktorej na pewno napisze an blogu.

Pozdrawiam.
Anonimowy pisze…
Bez wahania zdjąłbym buty przed wejściem do meczetu - z szacunku do drugiej religii i kultury. Jednocześnie uważam, iż publikacja tych karykatur nie była niczym co należy potępić. Od czasu kiedy starożytni Grecy zaczęli pisać komedie, cechą naszej kultury jest satyra i kpina, również z tego, co należy do sfery sacrum. Nas - Europejczyków, chrześcijan i ateistów - nie obowiązuje zakaz przedstawiania postaci Mahometa. Karykatury, wokół których wybuchło całe zamieszanie, zostały opublikowane w Danii - europejskim, protestanckim kraju. Inaczej mówiąc: Europejczycy zrobili to będąc u siebie, w zgodzie z obowiązującymi w miejscu publikacji obyczajami. W tej sytuacji żądanie, aby za rysunki przeprosić i więcej ich w prasie nie umieszczać, jest ze strony muzułmanów tym samym, czym nie zdjęcie butów przed wejściem do meczetu - brakiem szacunku dla innej kultury.
Anonimowy pisze…
Bardziej bym sie spodziewala, ze jakas inna gazeta wydrukuje te karykatury, bo Rzeczpospolita wydaje mis sie zbyt powazna. A zdrugiej strony, muzulamanie moga sie oburzac na swoje gazety. Nic im do tego u nas w Europie. Kto im kaze czytac dunskie gazety??? Awanturnicy, fanatycy i tyle...
Anonimowy pisze…
rzepe ponioslo
Anonimowy pisze…
Jakie są nastroje Polaków widać dobrze na forum wirtualnej polski lub onetu, a rzeczpospolita nie daje nawet możliwości zamieszczenia komentarzy!!! Chyba się boi.
Panie Romanie,

1. My Europejczycy mozemy na szczescie kpic z sacrum i robimy to do woli. Mamy przeciez wolnosc slowa. Mozemy lub nie zamiescic karykatury. W imie tej wolnosci opublikowalbym karykatury Mahometa bez wahania, ale nie w tej chwili. Dzisiejsza sytuacja wymaga duzej rozwagi.

2. Kraje muzulmanskie, ktore maja barzo rozwiniety kompleks nizszosci w stosunku do Europy i USA, postrzegaja przeprosiny ze strony panstw europejskich w kategoriach gry politycznej. To proba sil. Gdy uzyskaja przeprosiny, poczuja sie zwyciezcami i uspokoja arabskie ulice.

Pozdrawiam.
Anonimowy pisze…
Rzepa opublikowała te rysunki, abyśmy wiedzieli o czym rozmawiamy.
To nie są strony "opinie" ani "View of the week" tylko relacja z dyskusji o karykaturach. Ja muszę wiedzieć i widzieć, o czym jest ta rozmowa.
I tyle, panie Krzysztofie, choć analiza Twoja jest i przeczytałem ją do końca. Ale musimy rozmawiać, nawet z islamem, nawet jeśli on obraźa się na mnie. Trudno, mamy jeden glob
Anonimowy pisze…
To całe zamieszanie jest w tej chwili zupełnie niepotrzebne, niektóre media nie rozumieją chyba idei wolności słowa. Jaka była by reakcja tych pism czy stacji na karykatury Jana Pawła II ? A juz zupełnie zaskoczyło mnie że te zdjęcia opublikowała Rzaczpospolita, chyba najpoważniejszy dziennik w Polsce...



PS. Równiez jestem stałym czytelnikime tego bloga, pozdrawiam i życzę wytrwałości w jego prowadzeniu :)
Anonimowy pisze…
Tak, muzułmanie oburzają się na rysunki Mahometa. Ale nie zawsze tak było: w średnowieczu sami go ilustrowali, dowodem Mohammed Image Archive.

Rozumiem, że karykatura może obrażac czyjeś uczucia religijne, tym bardziej, że niektóre z tych dwunastu zdecydowanie pokazują małą znajomość Islamu przez ich autora. Ale może dość hipokryzji? Gorączkowe wypowiedzi naszego premiera i ministra mają tylko jeden cel "Nie obrażajcie się i nie wysyłajcie swoich samobójców do Polski". Zapewne politycy całego świata zachodniego monitorują taki wskaźnik jak "Układ stanu obrażenia".

Problemem stosunków zachodnio-islamskich jest ich jednostronność. Takie gesty jak przeprosiny są przyjętą formą wyłącznie z "naszej" strony. Podejście na zasadach tolerancji oraz "I'm OK, you're OK" jest też zarezerwowane dla naszej kultury. Nie robi to wrażenia na drugiej stronie, a i ze strony islamskiej przeprosiny zwykle nie padają.

Ad rem. Rzeczpospolita opublikowała tylko dwie karykatury, ich stanowisko rozumiem tak: wolność słowa to też wolność ilustrowania bieżących problemów. Jak można rozmawiać o karykaturach, których nikt nie widział?
Anonimowy pisze…
Panie Krzysztofie,

Jestem gotów zgodzić się z tym, że w obecnej sytuacji "Rzeczpospolita" (i inne gazety, które przedrukowały karykatury z "Jyllands-Posten") mogły lub nawet powinny powstrzymać się przed publikacją kontrowersyjnych rysunków, ograniczając się do pisania na ich temat. Można by nawet przewrotnie powiedzieć, że "mądry głupiemu ustępuje", choć to byłoby chyba znacznie bardziej obraźliwe w stosunku muzułmanów, przynajmniej według naszych kryteriów. Automatycznie powstaje jednak pytanie o zasięg ustępstw, na jakie my, Europejczycy, powinniśmy być gotowi. Ich ostateczną granicą byłoby wszak dopiero przyjęcie Islamu.