Prawo autorskie: Co można, czego nie można i co grozi za plagiat w internecie

Artykuły z wczoraj i przedwczoraj nt. opublikowania przez serwis Wirtualne Media opracowania cudzego artykułu bez podania źródła informacji wywołały na blogu Media Cafe Polska gorącą debatę i przywołały dziesiątki komentarzy.

Przez dwa dni zażarcie dyskutowaliśmy nt. prawa prasowego, tego co jest dozwolone, a co zabronione w prasie i w internecie. Ponieważ pojawiło się wiele różnych - często sprzecznych - opinii, o wypowiedź na ten temat poprosiłem trzech uznanych specjalistów:

  • Mec. Andrzej Karpowicz, adwokat specjalizujący się w ochronie własności intelektualnej, prawie prasowym i prawie reklamy; konsultant Izby Wydawców Prasy, autor kilku książek z tego zakresu, m.in. „Prawo autorskie i prasowe dla dziennikarzy".
  • Dr Tadeusz Kononiuk, kierownik Zakładu Prawa Prasowego w Instytucie Dziennikarstwa na Uniwersytecie Warszawskim.
  • Mec. Maciej Ślusarek, adwokat w kancelarii Leśnodorski, Ślusarek i Wspólnicy, wyspecjalizowany w prawie prasowym i autorskim.
Krzysztof Urbanowicz: Znajduję w internecie ciekawy tekst, tłumaczę jego część z angielskiego na polski i zamieszczam go w moim serwisie podpisując własnymi inicjałami, bez cytowania źródła. Czy jestem w zgodzie z prawem?

Mec. Andrzej Karpowicz: Oczywiście, że nie. W takim przypadku osoba, która zamieszcza tekst w swoim serwisie musi podać źrodło, czyli autora tego tekstu (np. „Gazeta Wyborcza"). Jeżeli tego nie zrobi, naruszy prawo autorskie. Przypisując sobie autorstwo cudzego utworu, ta osoba popełniła plagiat. Uwaga, blogi też są chronione prawem autorskim.

Dr Tadeusz Kononiuk: Po pierwsze, trzeba się zastanowić czy ten utwór podlega prawu autorskiemu. Żeby można mówić o utworze chronionym prawem autorskim w świetle art. 1 prawa autorskiego, musi on spełniać trzy przesłanki:
  • być przejawem działalności twórczej
  • mieć indywidualny charakter
  • być utrwalony w jakiejkolwiek postaci na jakimkolwiek nośniku.
Zatem jeżeli ktoś opublikuje utwór chroniony prawem autorskim bez podania źródła i autora, jest to plagiat, czyli przestępstwo.

Plagiat to zawłaszczenie prawa do artykułu niezrzekalnego i niezbywalnego. Plagiat podlega art. 78 i 115 prawa autorskiego. Kto przywłaszcza sobie autorstwo innego dzieła ryzykuje karę grzywny, karę ograniczenia wolności i karę pozbawienia wolności do lat 3.

Tej samej karze podlega ten, kto rozpowszechnia bez podania źródła cudzy utwor w wersji oryginalnej, lub jako opracownie (czyli np. tłumaczenie).

W rachubę może jeszcze wchodzić ustawowa licencja ograniczająca prawa autorskie i stanowiaca o dozwolonym użytkowaniu utworu. Wynika ona z art. 25 prawa autorskiego i nakłada obowiązek zaznaczenia źródła informacji, nazwiska twórcy (tytułu prasowego) i obligatoryjnego zapłacenia honorarium.

Mec. Maciej Ślusarek: Prawo zabrania takiej praktyki. Są określone zasady korzystania z artykułów prasowych. Można rozpowszechniać już rozpowszechnione teksty pod warunkiem, że autor artykułu nie zakazał jego rozpowszechniania i, że zacytujemy źródło tekstu. W przeciwnym razie mamy do czynienia z przestępstwem nazywanym popularnie plagiatem. Autor może w tym przypadku zażądać nawet wypłacenia honorarium po stawkach rynkowych. Za plagiat grozi sprawa karna.

KU: Kiedy dziennikarz może nie cytować źródła w swoim artykule opublikowanym w prasie, lub w internecie?

AK: W przypadku tzw. „prostej informacji prasowej" jak np. prognoza pogody, lub kurs dolara.

TK: Tylko w przypadku „prostej informacji prasowej".

MŚ: Jest to możliwe jedynie w przypadku „prostej informacji prasowej", która nie podlega prawu autorskiemu, jak np. prognoza pogody.

KU: Czy depesza agencyjna, lub krótki, prosty tekst newsowy mogą być uważane za „prostą informację prasową"?

AK: W prawie nie ma pojęcia „prostego artykułu prasowego". Bez względu na jego prostotę, nikt nie ma prawa przedrukować cudzego artykułu jako własny, bez podania źrodła.

TK: Depesza czy krótki tekst newsowy też są utworem autorskim. Jeżeli wydawca nie ma opłaconego abonamentu w danej agencji, może przedrukowywać fragmenty depesz przez nich stworzonych, ale pod warunkiem, że zacytuje źródło informacji. Ta reguła obowiązuje również w przypadku zagranicznych źródeł informajcji. Polska jest stroną kilku konwencji międzynarodowych, która obligują nas do poszanowania majątkowych i autorskich praw twórcow utworów, w tym artykułów prasowych. Tłumaczenie to tzw. utwór zależny. Twórca tłumaczenia nie ma praw autorskich do tłumaczonego utworu. Jest zobowiazany zacytować autora utworu i powinien zapłacić autorowi, np. Reuersowi, za korzystanie z niego. Wolno rozpowszechniać w celu informacyjnym już rozpowszechnione informacje (chyba, że autor tego zakazał). Za rozpowszechnianie tych informacji należy jednak zapłacić honorarium ich twórcy. Twórcy infromacji przysługuje prawo do wynagrodzenia. W przypadku korzystania z takich informacji należy obowiazkowo podać jej źródło i autora.

MŚ: Każdy artykuł, nawet krótki, jest chroniony prawem autorskim pod warunkiem, że spełnia przesłanki utworu chronionego prawem autorskim.

> Wiedzieć więcej: Prawo prasowe: Autoryzacja musi być zlikwidowana w interesie dziennikarzy, wydawców i czytelników

> Tag: , , , , ,

Komentarze

Emi pisze…
Mam nadzieje, ze teraz skoncza sie tlumaczenia pewnej osoby ze to tylko "Prosta informacja prasowa" i mozna sobie brac garsciami z agencji prasowych nie podajac zrodla
Anonimowy pisze…
Hipokryzją mi tu zalatuje. Gani pan WM za przepisywanie artykułów bez podania źródła, a sam promuje SprawnyMarketing.pl osób, których serwis działa na kradzionym projekcie z nieudolnie zmodyfikowanymi sentencjami kolorystycznymi.
Emi pisze…
Rafi, jak zwykle czepiasz sie szczegolow. Zapomniales ile kopiowales od innych jak byles, jakby tu napisac hmm.. jak byles nieco mlodszy?
Rafi - Na moim blogu staram się z jednej strony promować wysoką jakość, ciekawe blogi, inicjatywy, które mogą slużyć za przykład dziennikarzom, wydawcom, blogerom i pomóc im w pracy.

Ale z drugiej strony, staram się pokazać pułapki, wpadki i najczęściej popełniane błędy. Może wiedza o tym pozwoli uniknąć ich innym?

W przypadku WM sam naocznie stwierdziłem nadużycie, które było - mam nadzieję - wypadkiem przy pracy. Stąd wpisy.

W przypadku SM, poznałem sprawę z pana wpisów na blogu MCP. Nie wiem co jest prawdą, nie widziałem serwisu, o którym pan mówił. Czy ma pan dowody? Pisał pan o tym? Proszę o adresy i linki.
Anonimowy pisze…
@Krzysztof Urbanowicz
Tak panie Krzysztofie, w jednym z pana wpisów (link) mój komentarz odnosił się do napisanej przeze mnie notki (link) - akapit: Podpis jako rozgrzeszenie.

Specjalnie dla pana w wolnej chwili postaram się przygotować porównanie.

@e.d.mix
Nie przypominam sobie byśmy się znali i żebyś wiedział cokolwiek na mój temat. Twoje oszczerstwa nie mające popracia w faktach traktuję jako lichą prowokację, więc nie mogłem zapomnieć czegokolwiek.
Anonimowy pisze…
Niestety moim zdaniem panowie prawnicy mylą pojęcia, bo np. informacje publikowane przez PAP można przedrukowywać żywcem z podaniem źródła w bodaj 30 minut po ich ukazaniu się. Temat był wałkowany w wielu dyskusjach i dziwi mnie, że panowie prawnicy chcą traktować za artykuł 3-4 zdania, które często pojawiają się jako newsy na różnorakich serwisach czy informacje publikowane przez PAP. To jest właśnie esencja prostych informacji prasowych. Największy problem z prostą informacją prasową jest jednak taki, że żadna ustawa nie definiuje tego pojęcia. Na dodatek to pojęcie pojawia się wyłącznie w "Ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych" i nigdzie więcej. Nie ma tego nawet w "Prawie prasowym", więc sytuacja jest taka, że de facto wszystko zależy od tego jak sprawę zinterpretuje sędziego i od niczego innego, bowiem jak zwykle polskie prawo jest w sposób tragiczny nieprecyzyjne. Poza tym należy jeszcze pamiętać, że jeśli ktoś chce komuś udowodnić kradzież artykułu, to musi pokazać, że nie zmieniła się jego forma. Jeśli ktoś zrobi skrót, podając same fakty, to nie może być ścigany, bowiem nikt nie ma prawa autorskiego do informacji jako takiej, a tylko do formy. O tym się bardzo często zapomina i potem są takie sprawy jak np. Andrzej Gowarzewski kontra wydawnictwo Kurpisz. Pan Gowarzewski złożył pozew i domaga się de facto uznania jego prawa do wyłączności na informacje dotyczące historii mistrzostw świata. Twierdzi, że Kurpisz skopiowało od niego informacje, razem z błędami, które on celowo zrobił. To właśnie jest jego koronnym dowodem. Tyle, że zapominał, że oni wzięli od niego suche fakty, fakty historyczne, do których nikt nie ma prawa autorskiego, które tak jak napisałem obejmuje formę przedstawienia informacji, a nie samą informację. Nie wiem czy ta sprawa już się zakończyła, ale pokazuje, że nie można przeginać w żadną stronę.
Anonimowy pisze…
Bardzo interesujące zestawienie, które z pewnością będę polecał zainteresowanym. Dziękuję za trud rozmowy z fachowcami i przygotowania tego.
Heh, to ja cytowalem te przepisy i pisalem o 'prostych informacjach' i teraz szczerze sie przyznaje do pomylki. Nie jestem prawnikiem i myslalem ze za prosta inforamcje uwaza sie wlasnie takie zwykle newsy, ze ktos zabil kogos, ktos inny cos sprzedal i zarobil (w odroznieniu np od felietonu, eseju etc). Zreszta jak jeden z prawnikow zauwazyl nie ma definicji prostej informacji prasowej, wiec moze nadal mam racje (ale juz sie nie upieram).

Panie Krzysztofie: SM skopiowal jedna z bardziej znanych w srodowisku tworcow WWW stron A List Apart (http://alistapart.com/). Uklad strony nadal jest podobny. Chyba riddle na swoim blogu pokazywal dokaldne fragmenty kodu strony, ktore byly znak w znak skopiowane z ALA
Anonimowy pisze…
To ja to pisalem o prostej informacji prasowej. Z jednej strony mialem racje (prosta informacje prasowa mozna kopiowac) z drugiej sie mylilem (ten artykul nie byl prosta informacja). Moja wina, moja wina, moja bardzo...
Czyli IMHO gdyby napisali "sprzedaz gazet w usa spadla o 2,6%' i dodali komentarz wlasnymi slowami to byliby czysci, a tlumaczac fragemnty notatki juz nie sa.
Nie jestem zwiazany z WM.
Anonimowy pisze…
@rafi
Może będziesz tak uprzejmy i zbierzesz swoje uwagi, a następnie umieścisz na swoim blogu, tak co by wszyscy widzieli i mogli ocenić.
I prosze bardziej konkretne argumenty niż... "ukradli 3-kolumnowy układ ALA i w ogóle ich nie lubimy", tym bardziej, że jak się dobrze przyjrzysz, strona główna Sprawnego jest 4-kolumnowa, co zostanie wkrótce szczególnie podkreślone poprzez dodanie dodatkowej treści.

@konrad
oj.. chyba coś Ci się przewidziało. Piotr Petrus nic nie opublikował żadnego kodu, bo nie miał co. Więc nie pisz "chyba" -- sprawdzić możesz przez dwa kliknięcia czy "chyba" to "rzeczywiscie opublikował"
I co to znaczy Konradzie "nadal on jest podobny". Albo "był i jest podobny" albo to "bezczelne złodziejstwo". Zdecyduj się, odpowiadając najlepiej u nas na blogu (nie kasujemy i nie blokujemy komentarzy), żeby nie zaśmiecać MediaCafe.
Nie mamy nic do ukrycia: http://tinyurl.com/r7bk9
Anonimowy pisze…
Hehe :) Pozdrawiam serdecznie autora bloga :) Właśnie trafiłem na tekst w Pulsie Biznesu i wchodzę, żeby zobaczyć o co chodzi z tą blogosferą :) Jeśli mógłbym się przydać nieco z materiałami dotyczącymi prawa autorskiego i internetu, to służę zasobami na ten i podobne tematy na prawo.vagla.pl :) Pozdrawiam raz jeszcze.

Piotr VaGla Waglowski
Świetny wpis. Pozdrawiam serdecznie.