Internet nie jest zagrożeniem, tylko nową szansą na rozwój biznesu prasowego

Czytelnik będzie coraz częściej decydował o treści gazet. Czas na szybkie budowanie synergii między wydaniem papierowym i on line - uważa Artur Szczepański, redaktor naczelny „Expressu Bydgoskiego” i toruńskich „Nowości”.

Krzysztof Urbanowicz: Czy Internet jest zagrożeniem dla gazet w wydaniu papierowym?
Artur Szczepa
ński: Internet nie musi być zagrożeniem dla wydań papierowych gazet. Jeżeli będziemy potrafili dobrze go wykorzystać, stanie się nawet ich zdecydowanym sojusznikiem. Wszelkiego rodzaju eksperymenty z gazetami redagowanymi za pośrednictwem internautów wydają się być udane - tu redakcja może na przykład pełnić rolę moderatora dyskusji na wskazany przez nią temat. Internet jest nową szansą na rozwój biznesu prasowego. Nie możemy jej zaprzepaścić.

Co się już stało to się nie odstanie - myślę o ciężkich ciosach jakie spadły na papierowe wydania gazet. Teraz przyszedł czas na szybkie budowanie synergii print-on line. Web stanie się dla nas zagrożeniem kiedy odwrócimy się do niego plecami, ignorując jego rosnącą popularność i nieprawdopodobną dynamikę rozwoju. Bez kontaktu z czytelnikiem nie stworzymy dziś dobrej gazety, a sieć daje nam możliwości jakich wcześniej nie mieliśmy.

Już teraz wiemy jakie efekty daje wybór najciekawszych infomacji, opinii, komentarzy i prezentowanie ich w wydaniach papierowych. Co ciekawe, czytelnicy e-gazet w zdecydowanej większości chętnie widzą publikację swoich poglądów w wydaniach papierowych. Uważają, że jest to pewien rodzaj nobilitacji lub odzajemnienie chęci kontaktu z gazetą także lub może głównie tą papierową.

KU: Czy blogi mogą być skutecznym narzędziem do mobilizowania czytelników?
AS: Jak najbardziej, ten blog może być tego najlepszym przykładem i wskazówką jak można uzupełniać treść w niemal wszystkich nośnikach informacji print i on line. Mamy tu do czynienia z jeszcze jednym sposobem aktywizacji odbiorców informacji - w tym przypadku, nas dziennikarzy - a o to przecież chodzi.

Trudno mi wyobrazić sobie media bez zaangażowanego odbiorcy. Jestem zdecydowanym zwolennikiem wszystkich metod wciągania czytelnika w redakcję informacji. Zdobywamy dzięki temu dużą wiedzę o jego przyzwyczajeniech i preferencjach. Żadne badania focusowe nam tego nie dadzą.

KU: Wszyscy będziemy redaktorami i fotoreporterami?
AS: To już sie stało! Od pewnego czasu czytelnik już decyduje o zawartości gazet. Sam wybiera niektóre z kolumn, stając się niejako ich redaktorem. Ma więc konkretny wpływ na zawartość merytoryczną i strukturę wydania papierowego.

Ta tendencja będzie szybko rozwijać. Internet, jako forma kontaktu z mediami, zrewolucjonizował stosunki z odbiorcą na tyle, że dokładnie wiemy czego odbiorca od nas, czyli mediów, oczekuje.

Kontakt gazety z czytelnikiem na obu polach: print i Internet pozwala uczynić ową intereakcję na tyle dynamiczną, że coś takiego jak np. kariera tematu może nie mieć końca. Nie mówiąc już o świeżości informacji, jej dynamice, realizmie czy zawartości emocjonalnej, na czym każdej gazecie zależeć powinno najbardziej. W każdym bądź razie o czymś takim na bieżąco decydują odbiorcy, a nie oderwany niekiedy od rzeczywistości redaktor-mentor.

Komentarze