W piątek śmiało się z niego pół Polski. Wczoraj, „Król YouTube" zajął szóste miejsce w Białymstoku

Nazywano go ironicznie „czarnym koniem wyborów w Białymstoku". Ludzie pokładali się ze śmiechu wysyłając maile z linkiem do znajomych. Jego przekomiczny spot wyborczy , w którym obiecywał m. in. „całkowicie zlikwidować dla młodych papierosy, alkohol i narkotyki" i podkreślał, że chce „bardzo, bardzo to zrobić", był tego dnia jednym z hitów na największym serwisie wideo na świecie - YouTube.

Spot Krzysztofa Kononowicza, kandydata Podlasia XXI wieku, z wykształcenia mechanika samochodowego, miał w ciągu dnia ponad 1 mln odsłon. Wiele osób myślało w pierwszej chwili, że to jakiś żart. Blogosfera ochrzciła go „Królem Youtube", a bloggerzy i dziennikarze wykpiwali jego sposób wysławiania się, błędy językowe i paskudny sweter w kubistyczne wzory.

Kononowicz zaskoczył wszystkich, chyba łącznie z samym sobą. Ten folklorystyczny kandydat zajął wczoraj 6. miejsce w wyścigu o fotel prezydencki Białegostoku, zdobywając 1,8% głosów (1676). Głosowało na niego wielu studentów - twierdził białostocki socjolog zaproszony do studia wyborczego TVN.

Kononowicza wylansował w dużej częście popularny polski blog Blog FM. Jako pierwszy w Polsce pokazał w czwartek jego spot, umieszczony na YouTube, traktując to jako dobry żart. To stąd rozszedł się jak błyskawica po internecie, wywołując sporo emocji nie tylko w cyberprzestrzeni.

Przykład Kononowicza pokazuje jak dużą rolę w polskiej polityce może już dziś odegrać internet. Polscy polityce już się tego domyślają, ale na razie niewielu z nich zaczęło blogować lub naprawdę zainteresowało się „buzz marketingiem", którym fascynują się ich europejscy koledzy. Wynika to być może z wieku naszych polityków.

Odkrywają oni często internet dzięki swoim dzieciom lub współpracownikom, ale nie znajdują czasu, by go zrozumieć i nauczyć się go używać jako zwykłego narzędzia komunikacji, tak jak to robi na przykład na swoim blogu poseł Samoobrony, Ryszard Czarnecki.

Internet, głównie blogi, podcasty i wideo, będą odgrywały coraz większą rolę w polskiej polityce. Amerykańscy specjaliści od „buzz marketing" masowo wykorzystywali blogi i YouTube do kampanii promocyjnych wielu polityków w listopadowych wyborach do Kongresu. Jeden z kandydatów promował się nawet w wirtualnym świecie Second Life, calkowicie tworzonym przez milion swoich użytkowników. Kampania prezydencka we Francji toczy się w internecie 24 godziny na dobę przez 7 dni w tygodniu.

A najwyżej za pięć lat , jak zapowiada Dyrektor generalny Google, Eric Schmidt, w wywiadzie dla „Financial Times", pojawią się na rynku programy, które pozwolą wyborcom sprawdzić, czy politycy składają czy nie obietnice bez pokrycia. Ludzie będą mogli porównać deklaracje polityków z ich czynami. Szkoda, że nie możemy używać takich programów już w tych wyborach...

> Wiedzieć więcej:
Kononowicz chciał być szefem policji w Białymstoku. A w wyborach jest szósty, nie czwarty
Kononowicz to nasz as. Skończył zawodówkę. Rąbał drzewo,..

> Tag: , , , , , , ,




Komentarze

Anonimowy pisze…
wyciągnięte wnioski mają się zupełnie równolegle do opisywanej sytuacji bazowej - czyli tradycyjnie na przykładzie igły udowadnia się przydatność wideł. a systemy, o których mowa w ostatnim akapicie, istnieją od jakichś dwóch lat:
http://pqd.one.pl/mkpk/edemokracja/index.php?strona=wstep
Anonimowy pisze…
myślę, że sam internet nie wystarczy i nie wszystkie internetowe kampanie polityczne sa rownie skuteczne, co Kononowicza ("3% jednym klipem wideo"). aby to osiagnac, trzeba miec rownie "wirusowa tresc" co Kononowicz. Wiadomosciom produkowanym przez mainstreamowych politykow - wiemy to z ich blogow - daleko do wirusowosci. I wiele wskazuje na to, ze jest to cecha, której nie da się sprowadzić do prostej formułki gwarantującej sukces, na podstawie której "spin doktorzy" mogliby pichcić kolejne hity.
Co chyba istotniejsze, nie wiem, czy jest sie z czego cieszyc, gdy 3% wyborcow wlasnie tak glosuje - nie sadze, by mialo to cokolwiek wspolnego z tradycyjna selekcja kandydatow przez wyborce na podstawie racjonalnych kryteriow i troski o wlasne lub wspolne dobro.
Anonimowy pisze…
1,8% to nie jest taki rewelacyjny wynik. Kilku studentów wybrało się i zagłosowało na bęcwała, który nie potrafi sklecić sensownego zdania. Będąc studentem też robiłem głupie rzeczy - z bezmyślności lub z przekory.
Anonimowy pisze…
Facet może i nie ma pieniędzy na specjalistów od wizerunku publicznego, ale ma dobre serce. Gdyby wszyscy chcieli tak dobrze jak on, tak głęboko i szczerze by w to wierzyli, świat byłby lepszym miejscem.
Nie potrafię ostatnio ubierać myśli w słowa, dlatego powiem tylko, że u siebie (blog.ikari.pl) zacytowałem dwie osoby, które trafnie ujęły to, co o tym człowieku myślę.
To jest złoty człowiek. Szczerze mi go żal z tego, jak traktuje się go w Sieci. Spróbujmy zrozumieć prostych ludzi...