Tradycyjne media pokochają amatorów szybciej niż im się wydaje

Czy profesjonalne media mogą obejść się bez amatorów? Raczej nie. Potwierdzają to informacje, które zobaczyliśmy, usłyszeliśmy lub przeczytaliśmy w mediach na temat masakry w amerykańskim kampusie Virginia Tech w Blacksburgu. To studenci dostarczyli najlepsze relacje, zdjęcia i nagrania wideo z tego wydarzenia. I zrobili to szybciej od zawodowych dziennikarzy.

Prawie 2 miliony osób zobaczyło, w ciągu zaledwie ośmiu godzin, na stronach CNN kilkusekundowy filmik Jamala Albarghouti, palestyńskiego studenta.

Amerykańskie stacje telewizyjne wysłały na miejsce setki swoich super-reporterów, ale studenci byli na miejscu zbrodni długo przed nimi. Pierwsi wyciągnęli swoje komórki i kamery, by uchwycić sceny mrożące krew w żyłach. Ich relacje pełne były emocji, które nieraz umykają zawodowym reporterom. Wiele takich amatorskich nagrań znalazło się na Youtube.

Ale prawdziwym hitem nie były ani YouTube, ani Flickr (serwis zdjeciowy), tylko Wikipedia. To na darmowej encyklopedii online studenci relacjonowali wydarzenia praktycznie w czasie rzeczywistym, opisali sprawcę, 23-letniego Cho Seung-hui, kontekst wydarzeń i sporządzili listę ofiar. Artykuł pt. "Virginia_Tech_massacre" na Wikipedii powstawał jak relacja na żywo w CNN, France 24 czy TVN24.

Myślę, że dziennikarstwo obywatelskie, czyli informacje i komentarze tworzone i publikowane przez amatorów, będzie się rozwijać coraz szybciej.

Prawie wszyscy mają telefon komórkowy, coraz więcej ludzi w Polsce i na świecie ma dostęp do internetu, gdzie widać jak na dłoni różnicę między tradycyjnymi mediami, sztywnymi, "zurzędniałymi", bliższymi esablishmentowi niż swoim czytelnikom czy telewidzom, a emocjonalnymi treściami tworzonymi przez amatorów, jak komentarze, blogi czy vlogi (blogi wideo).

A ludzie chcą dziś emocji. Ale chcą też informacji, którą będą konsumować gdzie i kiedy będą chcieli, informacji, którą będą mogli współtworzyć. To jeden z najmocniejszych trendów dzisiejszym internecie.

„Naszą wadą jest to, że jesteśmy ze starej szkoły aroganckich redaktorów, którzy przyzwyczaili się decydować o tym co i kiedy jest ważne" - przyznał, pół żartem pół serio, Mariusz Ziomecki, redaktor naczelny „Przekroju" na jednej z warszawskich konferencji nt. prasy. Uważa on, że dla tradycyjnej prasy „blogi są groźne, bo każdy może sobie na nie wejść i poczytać za darmo".

Uważam, że tradycyjne media pokochają amatorów szybciej niż im się wydaje. Nie dlatego, że treści przez nich dostarczane będą lepsze od tekstów czy podcastów stworzonych przez zawodowych dziennikarzy, ale dlatego, że amatorzy - w przeciwieństwie do dziennikarzy - są i będą wszędzie, na dodatek za darmo.

Uwierzcie mi, taki argument przekona wielu, wielu wydawców. Dziś nawet Amerykanie nie mają środków, by wysyłać swoich korespondentów wszędzie, gdzie coś się dzieje.

> Tag: , ,

Komentarze

Unknown pisze…
Panie Krzysztofie fajny post o dziennikarstwie obywatelskim:)