Dzisiejszy „Nowy Dzień" jest lepszy od wczorajszego. Na okładce pojawił sie pasek z zajawkami, w środku jest więcej krótkich informacji (o ich braku pisałem wczoraj), lepiej widać newsy na kolumnach „Wydarzenia".
Potwierdza się moje pierwsze wczorajsze wrażenie: to jest „dziennik magazynowy". Newsów mało, za to żaden dziennik w Polsce nie posiada tak rewelacyjnie zrobionych kolumn magazynowych rozłożonych tu na dwie sekwencje: „Ludzie i kultura" i „Ciało i dusza". Charakter poradnikowy wielu materiałów to ewidentny ukłon w stronę kobiet. Myślę, że to jest największy atut tej gazety, oczywiście oprócz konkursu.
Plusy:
Braki, błędy i niedociągnięcia:
W tym kontekście, zaciekawiła mnie wypowiedź Luizy Zalewskiej z „Newsweeka", która mówi w Wirtualnych Mediach:
Potwierdza się moje pierwsze wczorajsze wrażenie: to jest „dziennik magazynowy". Newsów mało, za to żaden dziennik w Polsce nie posiada tak rewelacyjnie zrobionych kolumn magazynowych rozłożonych tu na dwie sekwencje: „Ludzie i kultura" i „Ciało i dusza". Charakter poradnikowy wielu materiałów to ewidentny ukłon w stronę kobiet. Myślę, że to jest największy atut tej gazety, oczywiście oprócz konkursu.
Plusy:
- Melanż. Mieszanie newsów i tematów magazynowych na stronach „Wydarzenia". To cecha charakterystyczna „dziennika magazynowego".
- Dużo ludzi. Ludzi najbardziej interesują ludzie, a w „Nowym Dniu" zdjęcia ludzi dominują.
- Dobre zdjęcia, dobrze kadrowane. Podoba mi się oszczędne używanie zdjęć szparowanych. Nadają kolumnie dynamiki, ale ich nadmiar może wywołać u czytelnika wrażenie sztuczności, gdyż wyszparowani ludzie i przedmioty są pozbawione tła, czyli kontekstu. Fotoedycja jest mocną stroną dziennika.
- Infografiki. Pojawiła się po raz drugi infografika, tzn. informacja w formie wizualnej (Zapłodnienie in vitro na str. 13)
- Użycie dialogów w tekstach, np. w materiale pt. „Piekło Damiana" w pierwszym wydania „ND".
- Tytuły informacyjne. Nie ma tu fajerwerków i genialnych neologizmów „Gazety Wyborczej", ale tutuły są proste i ciekawe. Dobrze odgrywają swoją rolę: reklamują tekst.
- Leady. Ciekawe, dynamiczne, ale jeszcze za mało różnorodne.
Braki, błędy i niedociągnięcia:
- Monotonia gatunków dziennikarskich. „ND" nie ustrzegł się panującej w polskich dziennikach mizerii gatunków. Dominuje depesza, jest kilka wywiadów(o różnych długościach, w tym w ramkach uzupełniających do tekstu), są komentarze. Ale brak reportażu, tak lubianego przez czytelników, za mało infografiki, komentarzy też powinno być więcej. Czytelnicy lubią komentarze, gdyż dzięki nim łatwiej im nieraz zrozumieć szybko zmieniającą się rzeczywistość lub politykę, która jest dla dużej części czytelników tak skomplikowana jak cybernetyka kwantowa.
- Technika serii? Dziś wraca na okładce temat Damiana, który uciekł (nie wiadomo kiedy?) z domu pomocy społecznej. Wczoraj był drugim tematem na okładce. Jeśli dziennikarze wiedzieli o jego ucieczce, powinni byli zamieścić wczoraj zajawkę o dalszej części tej historii. Technika serii zakłada, że odcinki tego samego tematu powinny być codziennie zajawiane na jutro, by przyciągnąć czytelnika i zainicjować falę telefonów.
- Nieciekawe tematy. Wraca też, już jako temat na podwale, a nie - jak wczoraj- jako czołówka na okładce, historia ekipy profesora Religi. która wyjeżdża do Algierii. Wg mnie ten temat jest mało atraktyjny dla czytelnika, chyba, że redakcja chce wywołać debatę nt. nasi lekarze wyjeżdżają za granicę, a kto nas będzie leczyć?
- Festiwal samozadowolenia na str. 10 („Oto nadszedł Nowy Dzień"), gdzie wszystkim podoba się nowa gazeta, kontrastuje z falą krytyki jaka przelała się w Internecie. To podważa wiarygodność redakcji i może świadczyć o braku pewności siebie i wiary w nową formułe.
W tym kontekście, zaciekawiła mnie wypowiedź Luizy Zalewskiej z „Newsweeka", która mówi w Wirtualnych Mediach:
„Myślę, że przy potencjale Agory, w której redagowanie było zawsze bardzo mocną stroną, możliwy jest atrakcyjny tytuł dla czytelniczek mało zainteresowanych polityką i ekonomią, które szukają informacji o domu, dzieciach, wychowaniu, gotowaniu itd. Pewnie wydawca chciałby upiec dwie pieczenie na jednym ogniu i skusić też mężczyzn, bo sekcja sportowa jest zaskakująco szeroka, liczy aż sześć stron. Czy to się uda? Nie wierzę. Przypuszczam, że będzie tak, że panowie pozostaną np. przy "Fakcie", bo "Nowy Dzień" wydaje się dla nich w warstwie językowej, wizualnej i informacyjnej - zbyt lightowy"
Komentarze
k
Wszystko jest oczywiscie kwestia rownowagi. W takiej gazecie jak "Nowy Dzien", news musi jednak dominowac nad tematami kreowanymi i magazynem.