„Rzeczpospolita" stała się wczoraj pierwszą polską gazetą, która opublikowała kontrowersyjne karykatury Mahometa. Są to co prawda dwie małe ilustracje dopiero na piątej stronie, ale decyzja jest tak odważna co ryzykowna, a nawet - jak uważa większość komentatorów, specjalistów od świata arabskiego i instytucji publicznych - lekkomyślna i nieodpowiedzialna.
Decyzja „Rzeczpospolitej" została w Polsce odebrana jako igranie z ogniem i wywołała prawdziwą lawinę krytyk. Od Premiera Kazimierza Marcinkiewicza i Ministerstwa Spraw Zagranicznych, do Rady Etyki Mediów, Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich, poprzez Radę Wspólną Katolików i Muzułmanów, Towarzystwo Przyjaźni Polsko-Arabskiej, wszyscy zgodnie potępili publikację karykatur Mahometa.
Dlaczego rząd tak ostro potępił „Rzeczpospolitą"?
Ponieważ obawia się konsekwencji tej publikacji: zamachów na naszych żołnierzy w Iraku lub - co mniej prawdopodobne - bomb w Polsce, może boi się też negatywnych reakcji państw muzułmańskich w sprawach biznesowych. Karykatury mają bowiem również wymiar gospodarczy.
Arabia Saudyjska, a za nią kilka innych krajów muzułmanskich Bliskiego Wschodu, ogłosiło przecież bojkot produktów duńskich, a islamiści pakistańscy wyznaczyli nagrody za głowy rysowników duńskich, którzy stworzyli kolekcję karykatur, tzw. „12 twarzy Mahometa".
Jakie gazety opublikowały karykatury?
W dużej części Europy Zachodniej, gazety opublikowały karykatury w geście solidarności z Duńczykami. We wszyskich krajach Europy Zachodniej toczy się teraz zażarta debata na ten temat. To temat nr 1 w tamtejszych mediach. W Polsce debata dopiero się zaczyna.
Dla duńskich dziennikarzy to była „dobra czołówka", która może wywołać trochę zamieszania i - w konsekwencji - przysporzyć więcej czytelników. Tak więc chodziło po prostu o cel handlowy: zwiększenie sprzedaży.
Redaktor naczelny dziennika, Carsten Juste, przypomina mi szeregowego Franka Dolasa z komedii „Jak wywołałem II wojnę światową" kiedy tłumaczy się, cytowany przez AFP:
Carsten już przeprosił muzułmanów w liscie zaadresowanym do agencji jordańskiej Petra. Ale ponieważ nie przerosił za samą publikację, tylko za „obrazę", jego przeprosiny zostały odrzucone i w tej chwili duńscy policjanci ochraniają jego redakcję, na wszelki wypadek.
Swoją drogą, fakt, że przeprosiny Duńczyka zostały odrzucone z tak błahego powodu jak drobny niuans natury językowej świadczy o mocno nieprzyjaznym nastawieniu państw islamskich.
Jak zareagowały rządy w innych krajach?
Europejskie rządy boją się, że afera z karykaturami może rozrosnąć się do rozmiarów jakie przybrała w 1988 r. afera Rushdiego, autora książki „Szatańskie wersety", uznanej za obrazoburczą przez świat islamski. Iran rzucił wówczas na niego fatwę (klątwę) i wydał wyrok śmierci. „El Pais" i „Liberation" są już od soboty zabronione w Marokku.
Paradoksalnie - tak. Państwo polskie jest bowiem udziałowcem tego dziennika. To dziwna, nietypowa sytuacja, gdyż w cywilizowanym świecie państwo nie posiada raczej udziałów w prasie, tylko w publicznym radiu i w telewizji.
Dlaczego państwa islamskie zareagowały tak gwałtownie na publikację karykatur Mahometa w prasie?
Z dwóch powodów:
„W wolność mediów w Europie usiłują ingerować politycy państw islamskich. Publicznie palone są flagi Danii, a terroryści grożą zamachami i porywaniem obywateli krajów, w których wolne i niezależne od państwa dzienniki w imię solidarności opublikowały karykatury. Wolna prasa i wolne państwa nie mogą ulec temu szantażowi", pisze Grzegorz Gauden, redaktor naczelny "Rzeczpospolitej" w komentarzu do materiału pt. „Wolność słowa nie jest prowokacją".
Decyzja „Rzeczpospolitej" została w Polsce odebrana jako igranie z ogniem i wywołała prawdziwą lawinę krytyk. Od Premiera Kazimierza Marcinkiewicza i Ministerstwa Spraw Zagranicznych, do Rady Etyki Mediów, Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich, poprzez Radę Wspólną Katolików i Muzułmanów, Towarzystwo Przyjaźni Polsko-Arabskiej, wszyscy zgodnie potępili publikację karykatur Mahometa.
Dlaczego rząd tak ostro potępił „Rzeczpospolitą"?
Ponieważ obawia się konsekwencji tej publikacji: zamachów na naszych żołnierzy w Iraku lub - co mniej prawdopodobne - bomb w Polsce, może boi się też negatywnych reakcji państw muzułmańskich w sprawach biznesowych. Karykatury mają bowiem również wymiar gospodarczy.
Arabia Saudyjska, a za nią kilka innych krajów muzułmanskich Bliskiego Wschodu, ogłosiło przecież bojkot produktów duńskich, a islamiści pakistańscy wyznaczyli nagrody za głowy rysowników duńskich, którzy stworzyli kolekcję karykatur, tzw. „12 twarzy Mahometa".
Jakie gazety opublikowały karykatury?
W dużej części Europy Zachodniej, gazety opublikowały karykatury w geście solidarności z Duńczykami. We wszyskich krajach Europy Zachodniej toczy się teraz zażarta debata na ten temat. To temat nr 1 w tamtejszych mediach. W Polsce debata dopiero się zaczyna.
- Czechy: „Dnes",
- Dania: „Jyllands-Posten" jako pierwszy opublikował „12 twarzy Mahometa" 30 września ub. roku, powodując pierwsze protesty. Inne gazety duńskie zrobiły podobnie w imię solidarności.
- Francja: „France-Soir"(prezes i dyrektor wydawniczy dziennika zostali brutalnie wyrzuceni z pracy przez właściciela tuż po publikacji karykatur, a dyrektor generalny podał się do dymisji. Właścicielem jest biznesmen Raymond Lakah, którego rodzina i interesy znajdują się na Bliskim Wschodzie), „Le Figaro” (opublikował karykaturę jakiegoś brodacza), „ Liberation”, „Le Parisien/Aujourd'hui en France", „Le Monde” (który publikuje zdjęcia z prasy europejskiej na swoich stronach internetowych), prawie wszystkie stacje telewizyjne.
- Hiszpania: „ABC", „El Periodico", „El Pais",
- Holandia: „De Volkskrant", „De Telegraaf", „NRC Handelsblad”,
- Niemcy: „Die Welt”, „Franfurter Allgemeine Zeitung",
- Szwajcaria: „Blick"
- USA: Tylko ultrakonserwatywny „New York Sun" zdecydował się na publikację karykatur. Można zobaczyć karykatury na website stacji telewizyjnej NBC. Pokazały też karykatury (a dokładniej - okładkę „France-Soir"), stacje ABC i CNN (rozmyty obraz).
- Wielka Brytania: BBC, prasa nie opublikowała ani jednej karykatury, wbrew oczekiwaniom swoich czytelników. Nawet słynne brukowce zachowały się dyplomatycznie.
- Włochy: „La Stampa", „Corriere della Serra".
Dla duńskich dziennikarzy to była „dobra czołówka", która może wywołać trochę zamieszania i - w konsekwencji - przysporzyć więcej czytelników. Tak więc chodziło po prostu o cel handlowy: zwiększenie sprzedaży.
Redaktor naczelny dziennika, Carsten Juste, przypomina mi szeregowego Franka Dolasa z komedii „Jak wywołałem II wojnę światową" kiedy tłumaczy się, cytowany przez AFP:
„Czy nacisnąłbym na guzik drukuj, gdybym wiedział, że życie żołnierzy i cywilów duńskich znajdzie z tego powodu w niebezpiecześtwie? Nie!".
Carsten już przeprosił muzułmanów w liscie zaadresowanym do agencji jordańskiej Petra. Ale ponieważ nie przerosił za samą publikację, tylko za „obrazę", jego przeprosiny zostały odrzucone i w tej chwili duńscy policjanci ochraniają jego redakcję, na wszelki wypadek.
Swoją drogą, fakt, że przeprosiny Duńczyka zostały odrzucone z tak błahego powodu jak drobny niuans natury językowej świadczy o mocno nieprzyjaznym nastawieniu państw islamskich.
Jak zareagowały rządy w innych krajach?
Europejskie rządy boją się, że afera z karykaturami może rozrosnąć się do rozmiarów jakie przybrała w 1988 r. afera Rushdiego, autora książki „Szatańskie wersety", uznanej za obrazoburczą przez świat islamski. Iran rzucił wówczas na niego fatwę (klątwę) i wydał wyrok śmierci. „El Pais" i „Liberation" są już od soboty zabronione w Marokku.
- Choć Dania i Francja nie wysłały wojska do Iraku, ich rządy również zareagowały oficjalnie krytykując publikacje karykatur w prasie, ze strachu przed zamieszkami ze strony islamskich imigrantów i zamachami terrorystycznymi.
- Dania nie przeprosiła jednak za „decyzję prywatnej gazety" i odmówiła przyjęcia delegacji ambasadorów z krajów arabskich w tej sprawie, co skrytykowały z kolei inne kraje skandynawskie. Duński dziennik „Jyllands-Posten" jako pierwszy opublikował „12 twarzy Mahometa" 30 września ub. roku, powodując pierwsze protesty. Inne gazety duńskie zrobiły podobnie w imię solidarności.
- We Francji (gdzie przeszła niedawno fala groźnych rozruchów, w których uczestniczyli głównie arabscy imigranci), rząd i politycy skrytykowali dacyzję prasy.
- Hiszpania, która rownież oficjalnie skrytykowała publikację karykatur, ma jeszcze w pamięci zamachy z 11 marca 2004, po których żołnierze hiszpańscy zostali błyskawicznie wycofani z Iraku.
- W Niemczech publikacja karykatur we „Franfurter Allgemeine Zeitung" i „Die Welt" przeszły praktycznie bez echa (3,2 mln żyjących tu muzułmanow to pro-europejscyTurcy).
- W Wielkiej Brytanii, prasa pamięta, że żołnierze angielscy są w Iraku, a Anglicy starają się zasypać przepaść między nimi a muzułmanskimi imigrantami, po zamachach z lipca 2005 r. w londynskim metrze.
- W USA, prasa też zachowała się bardzo ostrożnie, rezygnując z pokazywania karykatur. Uznała, że wystarczy o nich powiedzieć. Departament Stanu ostro skrytykował publikację karykatur w prasie europejskiej.
„Setki tysięcy naszych żołnierzy jest w Iraku, Afganistanie i innych miejscach na świecie, gdzie mają kontakt z muzułmanami. Te karykatury utrudniają pracę naszej armii i ułatwiają pracę djihadystom", tłumaczy konserwatysta Hugh Hewitt na swoim blogu.
Amerykanie mają jeszcze jeden problem: dziennikarka Jill Caroll została porwana 7 stycznia br. i grozi jej śmierć.
Paradoksalnie - tak. Państwo polskie jest bowiem udziałowcem tego dziennika. To dziwna, nietypowa sytuacja, gdyż w cywilizowanym świecie państwo nie posiada raczej udziałów w prasie, tylko w publicznym radiu i w telewizji.
Dlaczego państwa islamskie zareagowały tak gwałtownie na publikację karykatur Mahometa w prasie?
Z dwóch powodów:
- Religia. Dla wyznawców islamu, Mahomet jest prorokiem, wysłannikiem Bożym, i zgodnie z teologią islamu przedstawianie jego postaci jest traktowane jako bluźnierstwo, tym bardziej w karykaturze. W Pakistanie, grozi za to nawet kara śmierci.
- Polityka. Dla islamistów, karykatury to po prostu nowy epizod w walce z Zachodem. Dziwne jest to, że protesty i gwałtowne reakcje - jak podcięcie gardła kukle Busha przez rozwścieczonego Araba - wybuchły dopiero cztery miesiące po pojawieniu się tych karykatur. Może to oznaczać, iż protesty są inspirowane i podsycane przez rządy państw islamskich. Im zawsze przyda się wróg zewnętrzny, by spróbować odwrócić uwagę od problemów wewnętrznych.
Poza tym, karykatury to woda na młyn ekstremistów wszelkiej maści, którzy z upodobaniem i socjotechniczną maestrią manipulują gorącą arabską ulicą,