Nowe technologie dają władzę zwykłym ludziom

„Małe jest nowym dużym" (Small is the new big) - to teza książki Glenn'a Reynolds'a pt. „An Army of Davids".

Odwołując się do mitycznego Dawida, który pokonuje Goliata, Glenn, professeur prawa na uniwersytecie w Tennessee (USA), próbuje udowodnić, że nowe technologie dają władzę zwykłym ludziom, pozwalają im walczyć z dużymi mediami, dużymi rządami i innymi olbrzymami.

Na poparcie swojej tezy, Glenn przywołuje teorię George'a Orwell'a. Autor „Folwark zwierzęcy" uważał, że technologia pozwalała dyktatorom zapanować nad masami. Teraz, twierdzi Glenn, prawie każdy może pokonać „big brother'a".

Co Państwo o tym myślicie?

PS. Czytam teraz książkę o bardzo podobnej wymowie: „La Revolte du pronetariat. Des mass media aux medias des masses" (Rewolta pronetariatu. Od mass media do media mas) Joel'a de Rosnay, doktora nauk, słynnego we Francji naukowca z MIT, autora wielu bestsellerów. Wkrotce o niej napiszę.

Blog Glenna Reynoldsa: Instapundit.com

> Tag: ,

Komentarze

Anonimowy pisze…
Wspominana przez pana książka Orwella to "Folwark zwierzęcy', a nie "Ferma zwierząt". To tak jakby mówić "Szukający w pszenicy", a nie "Buszujący w zbożu".... Pozdrawiam :)
Bardzo dziekuje ze te uwage. Niezle mnie Pan rozmieszyl z tym „Buszujacym w zbozu":)

Czytalem Orwella po francusku i tak przetlumaczyem sobie tytul ksiazki.

Pozdrawiam.
Anonimowy pisze…
Skoro jesteśmy przy literaturze...
„Postęp – rzekł wreszcie – jest jak stado świń. I tak należy na ów postęp patrzeć, tak go należy oceniać. Jak stado świń łażących po gumnie i obejściu. Z faktu istnienia tego stada wynikają rozliczne korzyści. Jest golonka. Jest kiełbasa, jest słonina, są nóżki w galarecie. Słowem, są korzyści. Nie ma co tedy kręcić nosem, że wszędzie nasrane" Andrzej Sapkowski "Pani Jeziora" - jest to przypuszczalnie ta sama myśl, tyle, że wyrażona przez prozaika a nie naukowca:)
Unknown pisze…
W tym prostym w gruncie rzeczy wyobrażeniu Dawida mocującego się z Goliatem jest więcej antycypacji aniżeli opisu faktycznego stanu rzeczy. Walka trwa, o ile ktoś naprawdę walczy i jest tego świadom. Skądinąd uważam, że nikły procent użytkowników nowych technologii jest w stanie uzmysłowić sobie emancypacyjny potencjał nowych technologii. Dlatego powątpiewam w ponowny sukces Dawida.
Unknown pisze…
W tym prostym w gruncie rzeczy wyobrażeniu Dawida mocującego się z Goliatem jest więcej antycypacji aniżeli opisu faktycznego stanu rzeczy. Walka trwa, o ile ktoś naprawdę walczy i jest tego świadom. Skądinąd uważam, że nikły procent użytkowników nowych technologii jest w stanie uzmysłowić sobie emancypacyjny potencjał nowych technologii. Dlatego powątpiewam w ponowny sukces Dawida.
YAH: To prawda, że nikły procent internautów (ok. 2%) wie co to jest RSS, ze część czytelników blogów nie zdaje sobie sprawy, że czyta blogi.

Ale prawdą jest również to, że brak świadomości korzystania z dobrodziejstw emancypacyjnych web 2.0 nie przeszkadza milionom ludzi uczestniczyć w charakterze autorów w tworzeniu cyberprzestrzeni.

Armia Dawidów tak naprawdę nie walczy z Goliatami - tu się zgadzamy. Nie będzie więc bitwy. Co wcale nie oznacza, że nie będzie przegranego. Będzie, to te z tradycyjnych mediów, które nie obudzą się na czas.

Nota bene, w książe „La Revolte de pronet@riat", o której wspominam, autor używa również sztucznej, wojennej metafory: starcie "pronetariuszy" z tradycyjnymi mediami.

Chyba najlepszym tytułem był jednak "We The Media" Dana Gillmora.
PAWEL: Myśl ta sama, ale napisana przez samego Maestro! I to jest ta subtelna różnica...