USA: Yahoo wyrusza na podbój czytelników i reklamodawców lokalnych

Chcecie wiedzieć w jaki sposób Google, Yahoo i polskie portale internetowe będą chciały odebrać reklamy i czytelników prasie regionalnej i lokalnej? To proste - przy pomocy aplikacji zwanej agregatorem aktualności i wyszukiwarki lokalnej.

Prawie półtora roku po premierze swojej wyszukiwarki lokalnej, Yahoo uruchomił właśnie w USA wersję testową Yahoo Local News, zarazem portalu-agregatora newsów i wyszukiwarki informacji lokalnych. Business model portalu oparty jest na reklamie lokalnej.

Yahoo Local News nie będzie dostarczał własnej informacji, tylko informacje z mediów lokalnych, jak gazety, radia, blogi etc. Zasada działania agregatora jest prosta - koncentruje on w jednym miejscu informacje z wielu różnorodnych źródeł. Nie potrzebna jest tu kosztowna redakcja czy korespondenci terenowi, z którymi zawsze są jakieś problemy. Wystrczy zwykła aplikacja informatyczna.

Po kliknięciu w wybrany stan na mapie USA, pojawia się lista miejscowości, np. Seattle. Obok - lista z tytułami artykułów z wybranych mediów i lista mediów, z możliwością dodania nowego źródła informacji, np. swojego bloga czy lokalnego radia. Idealna konfiguracja na stronę startową.

Znając inwencję i możliwości Yahoo, można założyć z dużym prawdopodobieństwem, że strony portalu będą ewoluować w kierunku maksymalnej personalizacji. Oznacza to, że użytkownik będzie mógł sam sobie ułożyć, jak z klocków Lego, swoją stronę z ulubionymi tematami. Dla wielu czytelników, szczególnie młodych, to niesłychanie ważna sprawa.

Wyszukiwarka lokalna to skuteczna broń w walce o internautów. Chcesz znaleźć najlbliższą pizzerię Pacific Heights, albo dobrego krawca w Tribeca? Nic łatwiejszego. Wyszukiwarka Yahoo! Local wszystko Ci powie i - na dodatek - pokaże na mapie gdzie jest pizzeria czy krawiec.

Która lokalna restauracja czy krawiec oprze się pokusie zareklamowania swojego biznesu w takiej wyszukiwarce? Gazety oferują mu ogłoszenia, ale nie gwarantują, że dotrze ono do grupy docelowej, np. amatorów pizzy.

Ogłoszenie na stronach Yahoo Local News jest tańsze i skuteczniejsze: pizzeria Pacific Heights zapłaci tylko od kliknięcia w swój baner, a jak ktoś klika to znaczy, że jest zainteresowany. Oferta nie do przebicia w tradycyjnych mediach. Chyba, że zrobią to samo co Yahoo...

A gra jest warta świeczki, bo ceny za kliknięcie dynamicznie rosną u Yahoo i u Google.

Wg badań MarketingSherpa cytowanych w raporcie „Search Marketing: Players and Problems" e-Marketera, średnia opłata za jedno kliknięcie w USA wzrosła w Yahoo o 30,1% w 2005 r. w stosunku do roku poprzedniego (z 1,03 dolara w 2004 r. do 1,34 dolara w 2005 r.), a u Google o 24,8% (z 1,29 dolara w 2004 r. do 1,61 dolara w 2005 r.).

> Tag: , , , , , , , , , , ,

Komentarze

Anonimowy pisze…
dodajmy to tego jeszcze wyszukiwarkę lokalną połączoną z mapami 3D, dostępna nie tylko w komputerze (komórka, pilot samochodu) i już lokalni wydawcy i tradycyjne żółte strony mogą czuć się zagrożone.

I ostatni zakup przeg Google firmy mające soft do modelowania 3d. Po co?
Prosta odpowiedź: http://www.sprawnymarketing.pl/artykuly/google-3d-software/
Anonimowy pisze…
Wprawdzie w tekscie nie ma o tym mowy, ale wydaje mi sie, ze Yahoo! (a pozniej inne portale) musi podzielic sie wplywami z reklam z dostarczycielami lokalnego contentu.
Bedzie wiec musialo powstac cos na ksztalt Google AdSense?
Yahoo dzieli sie z wydawcami, od ktorych bierze kontent, Google odmawia. Stad konflikt z wydawcami i AFP. Google juz przegral w Niemczech, przegra tez prawdopopdonie w USA.

Czemu Google odmawia zaplaty za prawa autorskie? Argumentuje, ze z wyszukiwarki wiele osob wchodzi na strony gazet, co nabija liczniki wydawnictwom, ktore pozniej sprzedaja te wyniki reklamodawcom.

Cdn.
Anonimowy pisze…
Polscy wydawcy powinni kazać sobie płacić za treść powielaną przez portale, albo nawet takie serwisy jak Wirtualne Media, Media Run etc., które publikują nieswoje teksty, nieraz bez podawania źródeł.