„Express Bydgoski" uruchomił dyskretnie 3 blogi redakcyjne

Dziennik „Express Bydgoski" uruchomił dyskretnie w marcu 3 blogi redakcyjne pisane przez dziennikarzy gazety: blog Błażejewskiego (nazwany nie wiedzieć dlaczego „blogiem prywatnym"), Piotr Schutta blog i Cash blog.

Cieszę się, że do tego doszło, gdyż długo na ten temat rozmawialiśmy z Arturem Szczepańskim, redaktorem naczelnym „Expressu Bydgoskiego" i toruńskich „Nowości".

Ta inicjatywa wpisuje się w nowoczesne trendy dziennikarstwa, ale nie wiem, czy nie jest w tym przypadku przedwczesna.

Po lekturze tych blogów, zaczynam myśleć, że redakcja nie jest jeszcze gotowa do tak trudnego przedsięwzięcia.

„Ten blog ma być dla Was i Wam ma przynieść korzyść. Wy zgłaszacie sprawę, ja próbuję ją wyjaśnić i opisać. Od czasu do czasu będę miał do Was jakąś prośbę" - pisze Piotr Schutta w swoim jedynym wpisie, którego treść świadczy jednak o totalnym niezrozumieniu roli blogów przez redakcję.

Blogi „Expressu" nie przynoszą czytelnikom żadnej korzyści. Nie ma na nich informacji, nie ma komentarza, analizy, dziennikarskich smaczków, ani anegdot z życia lokalnych wyższych sfer.

Choć dziennikarze „Expressu" piszą naprawdę dobrze - miałem okazję przekonać się o tym osobiście na szkoleniach z technik dziennikarskich jakie prowadziłem w „Expressie" i w „Nowościach" - , w blogach redakcyjnych nie ma nic co mogłoby przyciągnąć czytelnika.

Gdzie się podziali reportażyści, którzy z godzinnego spaceru po centrum miasta piszą rewelacyjne reportaże-migawki o szewcu czy o barze mleczym, w którym jada nawet wojewoda?

Od marca, na wszystkich trzech blogach ukazało się zaledwie 10 wpisów, z których żaden nie był komentowany przez czytelników, co mnie w ogóle nie dziwi. Na dwóch blogach figurują tylko prośby o kontakt, jak ten cytowany powyżej. Jeden z blogów ma 168 wejść, drugi - 160, trzeci - 150, co oznacza, iż czytelnicy „Expressu" tak naprawdę nawet nie zorientowali się, że te blogi istnieją.

Tylko jeden dziennikarz, Jarek Kasznia, pisze w miarę regularnie. Jego „wstępniak" nie zachęca jednak do rozmowy, przedstawia się w bowiem nim jako „wydawca" czekający na reakcje czytelników, ale jego
tekst jest zimny, zbyt formalny, bardziej przypomina pismo urzędowe niż wpis na blogu.

Poza tym, czytelnicy nie wiedzą kto to jest „wydawca", zastanawiają się czy to prezes, właściciel czy może jakiś inny szef wydawnictwa. To nie jest dobry sposób na pokazanie czytelnikom, że dziennikarze to też ludzie, a nie niedostępne gwiazdy.

Oprócz regularności, która jest warunkiem sine qua non powodzenia, brak tu również zachęty do dialogu z czytelnikami. Blog to konwersjacja, nie monolog - oto pierwsza zasada internetowego notatnika.

Konwersacja nie zawiązuje się od razu, trzeba trochę czasu, by się lepiej poznać. Ale trzeba próbować, zachęcać, stawiać pytania, próbować inicjować debaty. Internauci - szczególnie ci młodsi - lubią komentować, niektórzy z nich zdobyli całkiem pokaźne doświadczenie na różnych forach.

Zostawiłem komentarz pod jednym z wpisów, ale pół godziny później nie pojawił się jeszcze na blogu. To błąd. Komentarze powinny być moderowane, ale błyskawicznie, tak jak wszystko co dzieje się w internecie. Internauci są niecierpliwi, chcą mieć wszystko od razu, tu i teraz.

Słabą stroną blogów „Expressu" jest również ich szata graficza. Te blogi są smutne jak drzwi więzienia, przytłaczają oficjalnym granatowym kolorem pasującym do stron dla inwestorów, finansistów czy bankowców. A to nie są czytelnicy „Expressu".

Ponadto, lektura wpisow jest utrudniona przez szereg błędów natury graficznej i koncepcyjnej. Tekst jest pisany ciurkiem, bez podziału na podstawową jednostkę miary jaką są akapity, bez ewentualnych śródtytułów, bez wytłuszczeń, bez ilustracji i - co najdziwniejsze w przypadku blogu - bez linków do artykułów w gazecie i w internecie.

Obawiam się, że jeżeli redakcji „Expressu" nie uda się szybko zrozumieć i opanować tego nowego narzędzia, przygoda z blogami może okazać się porażką, która zniechęci redakcję i wydawcę - tego prawdziwego - do jej kontynuacji.

> Tag: , , ,

Komentarze

Anonimowy pisze…
W istocie, layout nie jest najszczesliwszy, troche tam smutno i ponuro...

Niby z jednej strony dobrze, ze lokalna gazeta idzie z duchem czasu, wie, co to Web 2.0, ale z drugiej strony szkoda, ze takie przedsiewziecia sa robione troche na kolanie i wiazane sznurkiem, bez (wewnetrznego, najwyrazniej) przekonania.

To raczej Web 1.5.
Anonimowy pisze…
Zastanawiam się czy lepiej zrobić coś byle jak, jak Expres Bydgoski, czy lepiej nie robić tego wcale, jak inne gazety?

Expres jest chyba jednym z pionierów blogów w Polsce, ale nie wygląda na to, że mają jakiekolwiek pojęcie o tym co chcą zrobić.
Anonimowy pisze…
zgadzam sie z michalem, to jest web 1.5!
Anonimowy pisze…
Potwierdzam, nikt u nas nie wie co to jest i jak to sie je...
Anonimowy pisze…
przy takim ruchu na blogu, na reklamach Google na pewno nie zarobia ani grosza