Co powinny zrobić Wirtualne Media, by być postrzegane jako bardziej wiarygodne medium

„© Reuters 2006. All Rights Reserved" - taki napis figurował pod depeszą z 8 maja agencji Reuters, autorstwa Roberta MacMillana z Nowego Jorku, nt. „ Nakład dzienników spada o 2,6%". Chodziło o prasę w USA.

Wydawcy wiedzą co taki napis oznacza i jakie konsekwencje prawne i finansowe może pociągnąć za sobą bezprawne kopiowanie informacji oznaczonych tym znakiem. Mimo tego, serwis Wirtualne Media opublikował wczoraj tę informacje Reutersa bez podania źródła i - co najgorsze - przedstawiając jako jej autora osobę podpisaną inicjałami „ns".

Napisałem o tym wczoraj, gdyż zdarza się to w tym serwisie - który nota bene ma dużo ciekawych informacji - zbyt często.

Niektóre polskie serwisy sprawiają wrażenie świecie przekonanych, że polski internet to ciągle Dziki Wschód bez reguł gry, gdzie wszystkim mającym home page z newsami i reklamą wszystko wolno. Błąd. Tak może było wczoraj. Dziś dziesiątki tysiecy par oczu patrzą im uważnie na ręce, obserwując każdy ruch.

Osobiście nie mam problemów z Wirtualnymi Mediami. Kiedy zapomniały zacytować blog Media Cafe Polska publikując mój tekst in extenso (do czego nikt nie ma prawa bez mojej pisemnej zgody - jak przypomina moja kancelaria prawnicza), zainterweniowałem u Redaktora naczelnego, który błyskawicznie wprowadził poprawkę. Pełny profesjonalizm.

Co powinny zrobić Wirtualne Media, by być postrzegane jako bardziej wiarygodne medium? Trzy rzeczy:

  • Po pierwsze, zwiększyć kontrolę redakcyjną nad dziennikarzami pracującymi w serwisie. Redaktor prowadzący powinien bardziej niż dotychczas zwracać uwagę na jakość tekstów. Być może w przypadku niektórych dziennikarzy z Wirtualnych Mediów trzeba tzw. „głebokiego rzeźbienia" w tekstach, co zajmuje dużo czasu. Ale nad jakością merytoryczną tekstów warto popracować - to zawsze procentuje. Tak mówią badanie. Jakie? Wszystkie.

  • Po drugie, przeszkolić swoich dziennikarzy z pisania artykułów. To pozwoli im lepiej zrozumieć jak powinni konstruować swoje teksty, by poprawić ich jakość i jakie znaczenie dla nich osobiście i dla wizerunku Wirtualnych Mediow jako marki ma cytowanie źródeł. A ma znaczenie szczególne. Media, które tracą wiarygodność, tracą też czytelników i reklamodawców - to jedna z podstawowych reguł w świecie mediów. Jak w każdym innym biznesie. Pytaniem nie jest tu „czy", lecz „kiedy".

  • Po trzecie, wprowadzić pod każdym z tekstów dodatkowe pole z napisem „Zródło:..." (gdzie byłyby wreszcie cytowane regularnie źródła informacji). Jedna z podstawowych zasad dziennikarstwa i naszej etyki zawodowej zakłada, że nie podpisujemy ani inicjałami, ani pełnym imieniem i nazwiskiem tekstów, do których nie wnieśliśmy żadnej własnej informacji.
    Autorem depeszy PAP pozostaje więc PAP, a nie „ns" czy Andrzej Kowalski. Tak więc, zdecydowana większość informacji podawanych przez Wirtualne Media powinna być podpisywana jako informacje pochodzące z innych źródeł.
    Wbrew temu co myślą niekiedy początkujący dzennikarze, amatorzy, lub niedouczeni, najczęściej „oldscoolowi" redaktorzy, cytowanie prawdziwych źródeł, lub publikowanie sprostowań to nie wstyd, wprost przeciwnie - to wzmacnia wiarygodność medium.
    Uwaga, polski net jest malutki. Wystarczy 15-20 minut, by na odpowiednio skonfigurowanym Startowym, Newsgatorze, czy - mój ulubiony - Netvibes, przeczytać najważniejsze informacje i analizy z dziedziny mediów w Polsce. A informacje w polskiej blogosferze przemieszczają się - dzięki RRS - z szybkością światła.
Wirtualne Media w ciągu kilku lat zbudowały sobie markę i cenną bazę danych czytelników i reklamodawców stając się konkurentem dla papierowych weteranów z - pozornie - ugruntowan pozycją - „Press" czy „Media i Marketing". Szkoda byłoby ją stracić.

Co jeszcze można doradzić Wirtualnym Mediom, żeby poprawiły swoją jakość?

> Tag: , , ,

Komentarze

Nadzieje jeszcze nie spelzly na niczym.
Temat jest otwarty.

Wydaje mi sie, ze tu trzeba jednak wspolnej akcji ze strony osob i firm, ktore czuja sie poszkodowane, a tego zaden blog, chcby nie wiem jak wplywowy - nie zalatwi.
Ja nie przeoczylem kwesti, o ktorej Pan mowi, gdyz poruszam na blogu, co oznacza, iz uwazam ja za ISTOTNA.

Dyskusja jest rozpoczeta, kontynuujmy ja w celu znalezienia rozwiazania. Moze tym razem sie uda?
Anonimowy pisze…
Dobrze, że podjął pan Krzysztof podjął ten temat. To pierwszy krok. Zgadzam się z tym co pisze, że do akcji muszą tu wkroczyć teraz ci, którzy czują się poszkodowani.
Anonimowy pisze…
ale co maja zrobic? isc do prawnika?
Anonimowy pisze…
Największym grzechem Wirtualnych Mediów i tym, co najbardziej je odróżnia od Pressa, nie jest podejście do cytatów.

To wazeliniarstwo za reklamę. Polecam analizę, jak Wirtualne Media "informują" o starcie Dziennika Springera. Osobny dział na 1 stronie, bezkrytyczne powtarzanie tez z komunikatów prasowych, cheerleaderskie tytuły ("Dziennik skazany na sukces", "Wysoka sprzedaż Dziennika", "Udany start Dziennika").

Press zachowuje 1000-razy większą bezstronność.
Panie Lukaszu, Pan zakłada na podstawie Pana doświadczeń, że Wirtualne Media sa "złodziejami tekstów", ja - że to wypadek przy pracy i, że szybko postarają się to naprawić.

W dzisiejszym wpisie staram się potraktować ten problem konstruktywnie, sugerując co powinni zrobić.
Anonimowy pisze…
WM nie przestrzegaja zadnych regul etyki, bo liczy sie tylko kasa. Dlatego pisza laurki o Springerze, dlatego napisza laurki o kazdym, kto zaplaci za baner. To nie jest wiarygodne medium.
Prawda, choć "Press" nie jest jakoś specjalnie dynamiczny i nieraz wygląda na zagubionego w dzisiejszych czasach, to jest prawdziwa redakcja z prawdziwymi dziennikarzami, przestrzegajacymi reguł prawdziwego dziennikarstwa.

To rzeczywiście wiarygodne źrodło informacji.

Wysoko cenię pismo Andrzeja Skworza i z przyjemnością wspominam czasy, kiedy miałem przyjemność pisać dla "Press" teksty m. in. o tendencjach w prasie, w designie prasowym, o intranecie czy o polskiej prasie dla dzieci i młodzieży.
Anonimowy pisze…
> Wydawcy wiedzą co taki napis oznacza i jakie konsekwencje prawne i finansowe może pociągnąć za sobą bezprawne kopiowanie informacji

Niby jakie? Prosta informacja prasowa nie podlega prawu autorskiemu.
Nie popadajmy w przesade...
Jak jedna gazeta napisze ze sprzedaz prasy spadla o 2,6%, to co inne nie moga? A jak jedna napisze ze lepper zostal wicepremierem, to inne tez nie beda mogly?
Anonimowy pisze…
Nie nazywalem nikogo "zlodziejem tekstow", po prostu zwrocilem uwage na fakt, ze serwis, ktorego wydawaloby sie najwiekszym problemem jest brak widocznych zrodel (co oczywiscie tez jest niedopuszczalne i powinno byc naprawione), postepuje nieetycznie i co gorsza bagatelizuje sprawe, nie wypowiadajac sie, przepraszajac itd

Jezeli zalezy nam, aby zasady byly rowne, a ten rodzaj medium silniejszy, powinnismy dyskutowac rowniez o tych problemach, starac sie je wyjasnic nie pozywajac nikogo, bo chyba nie o to tutaj chodzi.
Anonimowy pisze…
Jeżeli chodzi o działania WM to pamiętam, że swego czaso na ich forum, jakakolwiek forma krytyki RMF FM, kończyła się usunięciem krytycznych wiadomości, blokowaniem konta użytkownika.

Wracając do sedna. Wydaje mi się, że problem WM można rozwiązać jedynie w sposób "indywidualny". Chodzi mi o to, że każdy poszkodowany powinien samodzielnie występować najpierw o zaprzestanie "kopiowania" informacji. Jeżeli to nie poskutkuje to, IMHO, pozostaje sąd.
Być może jakiś wyrok sądowy, lub sama groźba odszkodowań nakłoni WM do zmiany działania.

Z działań "kolektywnych" zawsze można przygotować prostą stronę, na której będzie się pokazywało "tekst źródłowy" a obok tekst z WM. Oczywiście dostępny dla wszystkich poszkodowanych.

Być może, taka witryna prezentująca brak dziennikarskiej rzetelności, etyki etc. dałaby coś.

Oczywiście jej "celem" nie musiałyby, być tylko WM.
MPP pisze…
Abstrahując od wątku WM, które i ja traktuję z chłodną rezerwą - a pozostając przy warsztacie dziennikarzy internetowych. Otóż żurnalistą newsowym e-redakcji pewnego ogólnopolskiego radia została młoda osoba z... dysleksją. Efekty łatwo przewidzieć.

Nie uważam tego za jej problem. Problemem są staroświeccy decydenci (redaktorzy), traktujący Internet ot, właśnie tak - per noga. Niech się adept uczy, a co będzie wypisywać, to nas, poważnych radiowców, niewiele obchodzi. Czyli znowuż starcie dwóch światopoglądów (o których u siebie niedawno pisałem).
Anonimowy pisze…
Niestety WM czy MR tyle juz razy zlapalismy na "przedrukach" tresci z naszych mediow bez zezwolenia ze szkoda gadac. Reakcji na nasze pisma z wnioskami o finalne rozwiazanie takich kwestii zgodne z prawem autorskim, nigdy nie bylo. Tam nie ma profesjonalizmu jest PR-yzm i kultura c&p.

Nie wspomne o tym ze od x lat zlapalismy na tym takze portale, wortale, sklepy internetowe, firmy branzowe itd. itp.

W Polsce po upadku boomu dotcomowego wszyscy poszli w wolna amerykanke tzn. skopiuje, przedrukuje, przetlumacze kazdego bez jego zezwolenia i jade dalej. I tak np. IDG placi kolosalne pieniadze za licencje na tlumaczenia tresci z naszych obcojezycznych zrodel a polskie wortale IT robia dokladnie to samo z naszych odpowiednikow z za wielkiej wody zupelnie... za darmo.

BTW: to samo, konsekwetnie robia robia niektorzy blogerzy kopiujac cale nasze materialy bez zezwolenia czesto jeszcze podpisujac sie pod nimi > czysty plagiat.

BTW2: Najbardziej rozbawia mnie podawanie przez wiele mediow online jako zrodla Yahoo! ktore de facto jest w wiekszosci agregatorem tresci pochodzacych z Reutersa, AFP, CNN, IDG itd. Nikt juz nie odroznia zrodla oryginalnego od pochodnego/wtornego.

Michal Kreczmar
IDG
klon-immor[t]al pisze…
anonymous, tu chodzi raczej nie tyle o informacje, co o same teksty, których "przywłaszczanie" już jest karalne
Anonymus mówi, że prosta informacja prasowa nie podlega prawu prasowemu.

Czy to oznacza, że jak anonymus napisze tekst, a ja uznam go za prostą informację prasową to mogę go wkleić do mojego serwisu i podpisać się własnym nazwiskiem, lub inicjalami?

To, że rower stoi na ulicy bez łańcucha nie oznacza, że mogę sobie ten rower tak po prostu wziąć. Ten rower do kogoś należy.

Podobnie jest z informacją, którą ktoś znalazł, napisał i opublikował.
Anonimowy pisze…
Jeżeli chodzi o proste informacje prasowe, to nawet jak nie podlegają prawu prasowemu (nie orientuję się w tym, więc nie wiem) to przyzwoitość nakazuje, żeby podać źródło informacji. Szczególnie w internecie.

To nic nie kosztuje, a zyskać można dużo. Ale podejrzewam, że w umyśle publikującego zapala sie lampka: "skoro napiszę skąd to wiem, to przestaną mnie czytać i pójdą do konkurencji".
Anonimowy pisze…
> Czy to oznacza, że jak anonymus napisze tekst, a ja uznam go za prostą informację prasową to mogę go wkleić do mojego serwisu i podpisać się własnym nazwiskiem, lub inicjalami?

To zalezy. Od orzekania tego co jest a co nie jest 'prosta informacja' jest sąd.

A WM nie przepisaly notki reutersa, tylko ja strescily. Z bledami - patrz nizej

Informacja nie podlega prawu autorskiemu. "Dzielo" w postaci tekstu (nie-prostego, o charakterze tworczym) juz tak.

> To, że rower stoi na ulicy bez łańcucha nie oznacza, że mogę sobie ten rower tak po prostu wziąć.

Przesadzasz. To inna kategoria uczynkow.

> Podobnie jest z informacją, którą ktoś znalazł, napisał i opublikował.

Reuters wzial informacje z Newspaper Asoc. od America.


Swoja droga ktos w WM chyba ni umie tlumaczyc :)

Many companies have launched online editions of their papers, some of
them updating news throughout the day, to keep their hold on audiences
and compete with Web sites like those of Yahoo Inc. and Google Inc.

Wiele firm zdecydowało się zapewnić swoim pracownikom internetowe wydania codziennych gazet. Niektóre z nich odświeżają informacje kilkakrotnie w ciągu dnia. W ten sposób wydawcy starają się walczyć o czytelników z takimi serwisami informacyjnymi jak np. Yahoo.

Swoja droga, to jest ciakawe: http://news.google.com/news?hl=en&ned=us&ie=UTF-8&ncl=http://today.reuters.com/business/newsArticle.aspx%3Ftype%3Dousiv%26storyID%3D2006-05-08T150634Z_01_N083887_RTRIDST_0_BUSINESSPRO-DJCMEDIA-NEWSPAPERS-CIRCULATION-DC.XML
Anonimowy pisze…
http://www.dziennikarz.pl/sms/?p=99