Wirtualne Media znowu nie podają źródeł informacji, co osłabia ich wiarygodność na rynku mediów

Znalazłem dziś w serwisie informacyjnym Wirtualne Media informację o spadku nakładu prasy w USA. Trudno to coś nazwać informację, powiedziałbym, że chodzi to raczej o marną syntezę, ale jest tu coś o wiele poważniejszego, a mianowicie podszywanie się pod cudze autorstwo.

W tym przypadku, prawnicy nazwaliby to może nawetnaruszeniem autorskich praw majątkowych i osobistych".

Ta praktyka, niestety nagminna w tym i w kilku innych polskich serwisach informacyjnych online bazujących głównie na informacjach zdobytych z mediów i z blogów, osłabia wiarygodność Wirtualnych Mediów na rynku polskich mediów.

W tym krótkim tekście o spadku nakładu prasy w USA jest więcej błędów niż informacji. Mamy tu do czynienia z brakami natury etycznej (brak źródła), warsztatowej (tekst bez ładu i składu), redakcyjnej (czy ktoś ten tekst w ogóle redagował?).

Oto podstawowe błędy tego krótkiego tekstu:
  • Tekst jest podpisany: „Autor artykułu: ns", co jest nieprawdą. „ns" przepisał tę informację z jakiegoś zagranicznego serwisu, po czym bezprawnie się pod nią podpisał. To zbyt częsty błąd popełniany przez Wirtualne Media. Z niezrozumiałych dla mnie powodów, nikt w tej redakcji nie kontroluje tekstów dziennikarzy, albo robi to niestarannie. Co na to prezes i udziałowcy spółki?
  • Brak źrodła informacji: skąd „autor" dowiedział się o tych badaniach? Dlaczego nie cytuje źródła? Pisze tylko: „[...] wyniki zostały opublikowane w poniedziałek". Przez kogo? Czy nie rozumie, że cytowanie źródła uwiarygodni jego tekst, a niecytowanie wywoła podejrzenie, że kradnie informacje, a więc łamie podstawowe zasady etyki dziennikarskiej, a więc nie powinien wykonywać zawodu dzienikarza? Dziennikarz ma obowiązek znać zasady etyki dziennikarskiej i prawa autorskiego i prasowgo.
  • Brak informacji o instytucji, która przeprowadziła te badania. To powoduje, iż ten tekst staje się zupełnie bezwartościowy, bo jeśli jedyną jego informacją jest to, że gazetom spada nakład o 2,6% to uprzejmie informuję „autora", że 2,6% to niewiele, a w prasie amerykańskiej i nakład, i sprzedaż spadają od 40 lat.
  • Autor nie rozumie o czym pisze: nie precyzuje o jaki okres chodzi („ Badania przeprowadzone w USA wykazały spadek nakładu gazet o 2,6%"), nie precyzuje czy chodzi o nakład czy o sprzedaż, swoją niewiedzę zasłania ogólnikami („Wszystko wskazuje na to, że czytelnicy skłaniają się coraz bardziej do źródeł internetowych i innych mediów").
Wielokrotnie rozmawiałem o tym z kolegami dziennikarzami i redaktorami z różnych mediów, którzy skarżą się, że ich teksty pojawiają się na innych serwisach, gdzie nie cytuje się ani ich nazwiska, ani źródła informacji.

To rzeczywiście problem, który powinien zostać szybko rozwiązany. Co Państwo o tym myślicie?

> Tag: , , ,

Komentarze

Anonimowy pisze…
Swiete slowa. WM od jakiegos czasu probuja za wszelka cene podac jakies informacje - zazwyczaj zagraniczne - bez sprawdzenia, bez rzetelnego redagowania, a czesto takze koszmarnie przetlumaczone.

Ostatnim takim przykladem byl - opisywany takze w tym blogu - przypadek blednego tlumaczenia wiadomosci o nawykach internautow, co zupelnie wypaczalo tresc wiadomosci.
Dotarlem wowczas do pierwotnego tlumaczenia i to ono okazalo sie bledne - co nie znaczy, ze WM powinny wszystko przepisywac bez sprawdzenia, czy analizy.

Poza tym w WM czesto raza takze naglowki, ktore niewiele maja wspolnego z faktyczna trescia artykulu.

Przydalooby sie Wirtualnym Mediom cos wiecej niz tylko wiosenne porzadki...
Anonimowy pisze…
Panie Krzysztofie w 3 akapicie pojawił się chyba błąd: pisze Pan o wiarygodności Wirtualnej Polski?

Jeżeli chodzi o Wirtualne Media to jakieś 2 lata temu przestałem przeglądać ten serwis. Głównie za sprawą, tego iż w serwisie pojawiały się teksty, które były praktycznie w całości przepisane z innych źródeł i podpisane imieniem i nazwiskiem "dziennikarzy" WM. Nie chcę skłamać, (bo pamięć może mnie mylić), ale wśród zainteresowanych stron była nawet prowadzona dyskusja na ten temat. Ówczesny redaktor nie widział wtedy nic w tym złego.
klon-immor[t]al pisze…
no wlasnie - a co z dziennikarska etyka?

co gorsza, w polskich mediach az nazbyt czesta jest praktyka publikowania materialow przed ich zweryfikowaniem...
prosze poprawic wpis bo myli Pan Wirtualne Media z Witrualna Polska w jednym miejscu ;)
Anonimowy pisze…
Panie Krzysztofie, dobrze, że podjął Pan ten temat. Ostatnio wokół niego krążyłam, ale nie zdycydowałam się wskazać palcem tego serwisu. Był czas, że Wirtualne Media notorycznie kopiowały teksty z IS i w 100% je wklejały. Teraz robią to rzadziej, ale nie zmienia to faktu, że wciąż znajdujemy tam swoje teksty. Przypadek chciał, że właśnie dziś rozmawiałam z innym dziennikarzem (z innego medium niż IDG) o tej kwestii i zdecydowaliśmy się opracować wspólną strategię. Pozdrawiam, MG
Pani Magdo, ale przeciez mogą kopiować. Pozwala na to prawo (krótkie informacje prasowe nie są chronione prawem autorskim)

P.s. Co to jest IS?
Anonimowy pisze…
Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.
Anonimowy pisze…
O la la.. Wirtualne Media wydawały sie być porządną witryną, a tu takie coś. Tępić i jeszcze raz tępić intelektualne złodziejstwo!
Anonimowy pisze…
Ja cenię serwis WM za to, że publikuje wszystko co mu się prześle. Publikuje notatki prasowe jak leci, bez ingerencji w tekst i bez poprawek. Jeśli wyślę im komunikat na 5 stron, to też go opublikują bez zmian. Dlatego ich kochaaaam!!!
Anonimowy pisze…
Zajrzałem z ciekawości na WM: tekst z 28 kwietnia najwyraźniej zniknął, a za to inne (klikałem losowo) są podpisywane np. "pentor-kk", "pap-kk", jeden nawet "K. Urbanowicz (Media Cafe Polska)": "694 milionów internautów na świecie" (z dzisiejszą datą).
Nie jest moją intencją obrona WM, myślę jednak, że swój udział w problemie naruszania osobistych praw majątkowych ma fakt, iż (zapewne) WM używają CMSa, który przynajmniej do tej pory był tak zaprogramowamy, że jako "autor artykułu:" (tekst zakodowany na stałe) wpisywany był login/screen name osoby, która artykuł dodawała (nb. podobnie jak tutaj są zakodowane angielskie terminy "said", "comments" etc.).

Korzystając z okazji chciałbym pogratulować Panu świetnego bloga: nie nie czytam dzienników, a problemy dziennikarsko-wydawnicze nie są mi w żaden sposób bliskie, a jednak od paru miesięcy zaglądam tu codziennie i czytam większość Pańskich wpisów. Serdecznie pozdrawiam!
Anonimowy pisze…
no i się wysypało...
też dorzucę... często wyłapwywaliśmy tam swoje informacje, często tak się zapędzali w ctrl+c i ctrl+v, że w WM pojawiał się tekst "jak powiedział Briefowi..." :-) a za wierszówki nam nie płacili :-)
Sluchajcie, jakie zlodziejstwo? Wydaje mi sie, ze nie za bardzo wiecie o czym piszecie

USTAWA prawie autorskim i prawach pokrewnych:

"Art. 4. Nie stanowią przedmiotu prawa autorskiego:
1) akty normatywne lub ich urzędowe projekty,
2) urzędowe dokumenty, materiały, znaki i symbole,
3) opublikowane opisy patentowe lub ochronne,
4) proste informacje prasowe."

Proste informacje prasowe mozna kopiowac z innych stron nawet bez podania zrodla
Pani Magdo, wydaje mi sie, ze tylko zdecydowana akcja - wspolna lub nie - ze strony poszkodowanych moze tu byc skuteczna.
Potwierdzam slowa Michala w pierwszym komentarzu. Pamietam znakomicie ten tekst, gdyz kiedy dotarlem do zrodla informacji okazalo sie, ze chodzilo o cos zupelnie innego.
ekhil, konrad - dziekuje za uwage o Wirtualnej Polsce. Oba serwisu nie maja z soba oczywscie nic wspolnego.
IS to skrot od Internet Standard, serwisu informacyjnego nalezacego do wydawnictwa IDG. Przyznaje, ze tez nie od razu sie tego domyslilem.
klon - z dziennikarska etyka jest tak, ze trzeba o nia dbac codziennie.
Lukasz Macheta - dziekuje za te informacje. Mysle, ze musicie Panstwo monitorowac i sprawdzac codzienne, a pozniej - jezeli e-maile nie poskutkuja - podjac dzialania prawne, napisac do mediow etc.
klon-immor[t]al pisze…
że dziennikarska etyka powinna być pielęgnowana stale, to fakt. problem stanowi w tym wypadku nieetyczne podejście dziennikarzy do spraw etyki (sic!). co gorsza, jakże częste przypadki łamania jej zasad nie spotykają się z jednoznacznym potępieniem środowiska dziennikarskiego

wydaje mi się, że jedną z większych plam na honorze mediów była afera z anną jarucką. cimoszewicza błotem obrzucali wszyscy, ale o tym, że jarucka została oskarżona o fałszowanie dokumentów i składanie kłamliwych zeznań, wspomniano już raczej mimochodem. chyba w nadziei, że nikt nie zauważy sprawy dla mediów tak wstydliwej.

dlatego uważam, że o każdym, nawet najmniejszym błędzie, powinno się mówić głośno i otwarcie. dopiero wtedy można mówić o codziennym pielęgnowaniu dziennikarskiej etyki
Emi pisze…
Jeżeli mogę, to bardzo prosze o mocniejsze moderowanie wątków nie wnoszących nic nowego do tematu, a powodujących jedynie zamęt podczas lektury komentarzy.

Niniejszy się kwalifikuje :)
Anonimowy pisze…
łatwo (o zgrozo!)daje się zauważyć,że warsztat językowy WM jest daleki od standardów prawdziwego dziennikarstwa.a źródła?cóż, przepisanie lub przetłumaczenie z innego serwisu to chyba ich specjalność.przykre to, i warte nadzoru.
Anonimowy pisze…
Jestem byłą redaktorką Wirtualnychmediów i przykłady o których tu piszecie jakoś mnie nie dziwią.

Sposób w jaki Pan Marcin Szumichora mnie załatwił, światczy tylko o jego krętactwie i wykorzystywaniu ludzi, ale jak widzę nie tylko młodych studentów, ale również innych podmiotów.

To co robią wirtualnemedia.pl to zero profesjonalizmu, u nich liczy się tylko ilość a nie jakość. Co to za serwis, którego głównym atutem jest sprawne posługiwanie się kombinacją Ctrl+C i Ctrl+V. Nawet nie sprawdzają obecnie co piszą, zero redagowania tekstów, pewnie nadal wrzucają cały czas wszystko co wpadnie do skrzynki redakcyjnej.

Dziwię się, że jeszcze nikt się na ich praktykach nie poznał.

Zirytowana stażystka
Anonimowy pisze…
Stażystko - jak załatwił cie masz - napisz, żeby inni mogli uniknąć błędu.
Anonimowy pisze…
Widzę, że to chyba stała praktyka ze strony pana Szumichory, że oszukuje stażystów. Również pracowałam dla wortaku WM. Mimo usilnych prób o wskazówki "jak pisać" nie otrzymałam w zasadzie żadnych instrukcji poza prośbą o przesyłanie tak wielu newsów dziennie jak to możliwe :/ Na koniec współpracy (z której sama zrezygnowałam), nie dostałam żadnego zaświadczenia o odbytym stażu. Początkowo pan Marcin obiecywał mi nie tylko zaświadczenie, a nawet wynagrodzenie za pracę. Niestety jedyne co otrzymałam, to wielkie rozczarowanie...
Anonimowy pisze…
Ale o co lament,praktyki WM i wielu innych portali doprowadzily do tego ze nikt ich nie traktuje powaznie,poza mniej ambitna czescia gimnazjalnej smarkaterii.Zrodla informacji mozna sobie wybierac wedle gusdtu i potrzeb,skoro netowe michalki istnieja widocznie sa potrzebne zeby wypelnic jakas nisze.