„Fakt" dziwi się, że ma mniej czytelników niż „Gazeta Wyborcza" choć sprzedaje więcej egzemplarzy

Maciej Rybiński, komentator „Faktu", dziwi się na łamach piątkowego (9 czerwca 2006 r.) wydania swojego dziennika, że „Gazeta Wyborcza" ma w tygodniu więcej czytelników niż „Fakt" który sprzedaje więcej.

Maciej Rybiński upatruje przyczynę tego stanu rzeczy w nowej - a w domyśle mocno niedoskonałej - metodologii badań.

Dziwi mnie to, że to dziwi Macieja Rybińskiego, bo to by oznaczało, że jest jedną z nielicznych osób w Polsce, które to dziwi. To zaskakujące zdziwienie sformułowane w błyskotliwej językowo, acz ażurowej merytorycznie filipice dziennikarza nasuwa mi 3 uwagi.

Po pierwsze, nowa metodologia badań czytelnictwa opracowana przez wybrane firmy badawcze dla spółki Polskie Badania Czytelnictwa, stworzonej w 1997 r. przez wydawców prasy, została zaakcepowana przez wszystkich polskich wydawców. Ponad 30 firm uczestniczących w realizacji projektu Polskie Badania Czytelnictwa reprezentuje interesy ogółu wydawców zrzeszonych w Związku Kontroli Dystrybucji Prasy oraz w Izbie Wydawców Prasy, w tym wydawnictwo Axel Springer, wydawca m. in. „Faktu", „Dziennika" i „Newsweeka". Wydawcy uznali, iż ta metodologia badań jest lepsza - bo oparta na szerszej próbie i bardziej precyzyjna - od stosowanej dotychczas.

Po drugie, fakt, że „Wyborcza" ma w tygodniu więcej czytelników nie jest efektem nowej metodologii, jak pisze Maciej Rybiński. Nowa metodologia nie jest ani przyczyną, ani skutkiem czegokolwiek, lecz udoskonalonym - na wyraźne żądanie wydawców - narzędziem badawczym. Ona pozwoliła na odkrycie tego i innych zjawisk. A przyczyną mniejszego czytelnictwa „Faktu" są czytelnicy. Do identycznych wniosków doszło w tym samym czasie Biuro Badania Opinii i Rynku Estymator.

Po trzecie, pana Rybińskiego dziwi również to, że wyjaśniam tę sytuację w „Gazecie Wyborczej" (i na moim blogu) m. in. bardzej uniwersalnymi treściami „Wyborczej" i tym, że - jako produkt o waloryzującym wizerunku - jest częściej wykładana w miejscach publicznych.

To oczywiście nie jedyne przyczyny tego stanu rzeczy. Czytelnicy Media Cafe zwracają uwagę również na 3 inne kwestie:
  • „Przede wszystkim ankieter musi dziś do skutku starać się umówić z wylosowaną z bazy PESEL osobą. Wcześniej, gdy danej osoby nie zastał, mógł po prostu zapukać do drzwi obok. Taka metoda powoduje, że wzrosła skuteczność ankieterów w docieraniu do ludzi zapracowanych - często lepiej wykształconych, więcej zarabiających, a więc prawdopodobnie także częściej czytających Wyborczą niż Fakt" - zauważa Obserwator.
  • „Gazeta Wyborcza po prostu łoży obecnie olbrzymie pieniądze na reklamę i stąd efekty. Uniwersalne treści w przekroju społecznym nie mają tu większego znaczenia, chociaż niewątpliwie opiniotwórczość, pewne dobrze opanowane tematy z pewnością tak" - stwierdza sms.
  • „Na ile chętnie ludzie z wykształceniem średnim +, mieszkający w średnich i dużych miastach, z dochodami na poziomie 1400 zł +, przyznają się do czytania takiego, jakby nie patrzeć wg obiegowej opinii, szmatławca jakim jest Fakt ? Czyż nie lepiej kreować się na lepszego, inteligentniejszego, mądrzejszego i na pytanie ankietera "jaki dziennik Pan/Pani czyta" nie rzucić dumnie (i bezpiecznie) Gazeta Wyborcza? Oczywiście, można powiedzieć, że czytam Fakt, ale czyż nie staje wtedy wszystkim przed oczami rozkładówka z dwugłowym cielęciem i konkubiną z nożem w plecach? " - zastanawia się Monika.

Reasumując, nawet jeżeli nowa metodologia jest w stosunku do starej jak Mercedes w porównaniu z Fiatem, to dopiero czwarta fala badań czytelnictwa. Jest o wiele za wcześnie na wyciąganie definitywnycyh wniosków. Nie zdziwię sie jednak, jeżeli potwierdzą one obecne rezultaty.

> Tag: , ,

Komentarze