Dwaj polscy informatycy obalają mity na temat użyteczności stron internetowych

Choć nie jestem informatykiem, z zainteresowaniem przeczytałem tekst pt. „Obalanie Mitów Na Temat Użyteczności" na blogu „Era Lepszej Sieci" (Czyli dostępność, użyteczność, standardy sieciowe i e-marketing).

Autorzy tekstu: Bartłomiej „Bellois", który prowadzi blog Era Lepszej Sieci, i Robert Drózd, który prowadzi Web Audit Blog, rozprawiają się z sześcioma mitami projektowania stron internetowych:

  • Mit 1: Użyteczność to funkcjonalność
  • Mit 2: Użyteczność nie daje zysków
  • Mit 3: Użyteczność można ocenić na pierwszy rzut oka
  • Mit 4: Użyteczność to prawie to samo, co dostępność
  • Mit 5: Trzymanie się zasad użyteczności ogranicza kreatywność, oznacza tworzenie mdłych i podobnych do siebie serwisów
  • Mit 6: Testy na użytkownikach to jedyna słuszna metoda oceny użyteczności.
Tekst jest krótki, wydaje się nawet, że trochę za krótki jak na tak ważny i aktualny temat. Warto go przeczytać, bo w prostych słowach wyjaśnia skomplikowane kwestie, których nie sposób pominąć przy tworzeniu stron internetowych.

> Wiedzieć więcej:
Nowa książka internetowego guru Jacoba Nielsena

> Tag: ,


Komentarze

Anonimowy pisze…
Dziękuję za dobrą opinię. Czuję się podbudowany do dalszego pisania :-)
Anonimowy pisze…
Zgadzam się, że każdy z mitów wymaga rozwinięcia. To jednak częściowo zostało zrobione.

mit 1 - artykuł Marcina Sikorskiego:
http://www.uzytecznosc.pl/publikacje/artykuly/uzytecznoscczyfunkcjonalnosc

mit 4 - artykuł mój:
http://www.webaudit.pl/blog/2005/uzytecznosc-a-dostepnosc/

mit 5 - dyskusja w serwisie Webinside nt. innowacyjności.
www.webinside.pl/webstandards/publicystyka/246

ps. Bardzo przepraszam, ale nie jestem informatykiem. ;-)
Anonimowy pisze…
Szanowni Panstwo,
Dla mnie sens jakiegokolwiek artykulu na tematy e-biznesowe i internetowe to operowanie na konkretnych przykladach (tak jak kiedys robili to 37signals lub nadal robia to ludzie z nielsen/norman group)

nam trzeba tresci skierowanych dla przedsiebiorcow. powszechnej edukacji sektora MŚP... nie przez techniczne wywody i cytowanie specyfikacji ale przez pokazywanie KORZYSCI w łopatologicznej formie (tylko korzysci przemawiaja w takich sprawach a nie znaczenie lub wiernosc idei)

bo co z tego ze Robert Drózd i Bellois wiedza jak robic DOBRE strony... jak pan Zenek z firmy X myslac o wykonaniu strony internetowej dzwoni do agencji reklamowej (ktora majac nawet pojecie o usability, accessibility, ia z racji nawykow a nie zlej woli zrobi flash-gniota!!!)

poza tym zbytnie wglebianie sie w poruszane tematy utrudnia postrzeganie strony w kategorii TREŚCI, celow powstania, grupy docelowej i masie innych czynnikow charakterystycznych dla medium komunikacyjnego (bo strona to nie otwieracz do puszek aby wymieniac tylko jej parametry)

wiem o czym pisze gdyz "pracuje" z MSP od dawna i okreslam uswiadomienie polskich przedsiebiorcow na 0,1 w skali 1-10.......edukacja edukacja i wlasciwy jezyk wychodzacy poza wlasne zawodowe zboczenia :)
tego Panstwu i sobie zycze

aaaa tytuł POSTA przedni... przypomina troche stylistyke FAKT, SuperExpress
Anonimowy pisze…
Drogi blogu o internecie (ciekawy nick, nie ma co :-)

Trzeba edukować i pokazywać korzyści, jasne.

Ale nie rozumiem Twojej krytyki publikacji przeznaczonych przecież dla branży internetowej. Ryba psuje się od głowy. Jeśli rozmaici "guru" będą rozumieli pojecia na opak i tak je propagowali, wtedy ci którzy pracują dla pana Zenka, co najwyżej skopiują parę sloganów. Naszych blogów nie czyta pan Zenek, ale ludzie z agencji owszem.

Swoją drogą początek posta "Choć nie jestem informatykiem, ..." to też kopiowanie pewnego mitu. Użyteczność nie jest wyłącznie sprawą informatyki, także psychologii i marketingu... Ta interdyscyplinarność sprawia, że wiele osób patrzy na temat wyłącznie z własnego podwórka.
Anonimowy pisze…
Sz.P. Robert Drózd

"ale nie rozumiem Twojej krytyki publikacji przeznaczonych przecież dla branży internetowej."

no wlasnie.... wedlug mnie o wiekszym sensie mozna mowic kiedy tego rodzaju tresci bede skierowane wlasnie do pana Zenka z firmy ktora chce "stronke". bo jak pan zenek sie nie bedzie znal to mu wcisna stronke jak najdrozsza i nasycona fajerwerkami w ktorych funkcjonalnosc, uzytecznosc i "mowienie tym samym jezykiem" co klienci jego firmy sa pominiete

podsumowujac... jesli napisze Pan artykuł o tym samym tak zeby pan zenek wiedzial jaka strone chce posiadac to bedzie Pan powszechnym narodowym Guru

prosze mi uwierzyc ze typowy pan zenek nie wie co to walidacja i nie zrozumie dlaczego strony ktorych layout jest oparty na tabelkach sa mniej uzyteczne niz te oparte o css

ok, obaliliscie mity i co teraz? wiedza pozostala w tym samym kręgu... flash-maniacy pracuja po nocach z taka sama determinacja i kolejne setki tragicznych stronek zalewa internet

adam zygadlewicz
Robert Drózd - Ten tekst nie przez przypadek zaczyna sie od slow: "Choc nie jestem informatykiem".

Tu nie chodzi o zadne mity i nie ma sensu doszukiwanie sie mitow tam gdzie ich nie ma, tu chodzi o swiadomy zabieg.

Przecietni Polacy, w tym czytelnicy tego bloga, z reguly nie interesuja sie usability, nie czytaja Jakoba Nielsena i nigdy nie slyszeli o standardach projektowania stron internetowych, gdyz to nie jest im do niczego potrzebne.

Podkreslajac, ze ja tez nie jestem informatykiem, chcialem zainteresowac Waszym tekstem nie tylko informatykow i geekow, ale tez czytelnikow nie majacych na codzien do czynienia z tymi skomplikowanymi kwestiami.
Robert Drózd - Jak wiec okreslic zawod, ktory Pan wykonuje? Prosze o info :-)
Anonimowy pisze…
Pan Drozd na swoim blogu pisze w odniesieniu do wpisu i tych mitach:

"Oczywiście — blogi takie jak mój czy Bartka czytają głównie inni profesjonaliści (czasami wanna-be)"

Otóz po zaznajomieniu sie z panskimi pogladami uwazam ze Pan / Panowie raczej sa "wanna-be" ekspertami do spraw usability

Szczegolnie niepowarznie brzmia p. 3 i 6 :)

Zajmuje sie Usability / HCI od ponad 10 lat (w USA) a Media Cafe czytam od pol roku. Skomentowanie tego niudolnego wpisu Pana Drozda i jego kolegi i sklasyfikowanie go jako interesujacy bylo troszke nieprzemyslane panie Kszystofie
dawid - W Polsce malo sie o usability pisze.

Dlatego tez chce promowac tego typu teksty w nadziei, ze choc troche wplyna na polepszenie sie:
a) poziomu dyskusji na ten temat,
b) uczynia polski web lepszym - w dalszej perspektywie czasowej.

Zapraszam do napisania tekstu na ten temat, z przyjemnoscia opublikuje go na tym blogu, ok?
Anonimowy pisze…
panie Adamie: nie mam ambicji do bycia narodowym guru :) Panów Zenków nie ma sensu uczyć szczegółów użyteczności technicznych, a raczej tego, by wobec swoich serwisów mieli pewne wymagania i umieli te wymagania przełożyć na pytania i wymogi dla wykonawców.

Są na ten temat świetne książki np. "Serwisy WWW" June Cohen.

panie Krzysztofie: zawód wykonywany przez osobę, która zajmuje się usability to "specjalista ds. użyteczności", nie wymaga wykształcenia informatycznego, powiedziałbym nawet że ono będzie przeszkadzało.

panie Dawidzie: z punktu widzenia ludzi, którzy zajmują się tą tematyką całe życie, takie "mity" będą absurdalne. Ale skoro w prawie każdej dyskusji trzeba wyjaśniać, że w użyteczności nie chodzi o walidację, skoro operujemy na takim podstawowym poziomie (nie wiem czy uczestniczy Pan w polskich listach dyskusyjnych) - być może takie podsumowania są potrzebne.
I zgodzę się z panem Krzysztofem - chętnie przeczytam np. tekst o mitach usability w Stanach autorstwa kogoś z 10-letnim doświadczeniem :)
Anonimowy pisze…
Panie Robercie,

byc moze ma Pan racje odnosnie koniecznosci wyjasniania rzeczy podstawowych - tutaj sie z Panem nie spieram. Jednak uwazam, ze jesli juz powinniesmy brac sie za tego typu zadania to musimy wziasc rowniez odpowiedzialnosc za swoj przekaz.

Podstową sprawą powinno być w takim wypadku przekazywanie nie podwazalnych prawd, ale nie brniecie w rzeczy co najmniej kontrowersyjne - tak jak Panowie to zrobili (p.3 i p.6). Jesli w ten sposon ma byc rozpowszechniana wiedza o HCI / usability wsrod grupy ludzi ktorzy malo o tym wiedza, to to jest wlasnie brak odpowiedzialnosci ktory Panu zarzucam.

Co do mojego tekstu - przepraszam ale nic nie napisze. Kiedys sam prowadzilem bloga, ale go skasowalem ze wzgledu na brak czasu. Mam po prostu strasznie duzo pracy, a wolny czas posiwecam rodzinie. Nie komentuje tez prawie nigdy innych blogow. Czytam - tak, aby nie zapomniec jezyka i obserwowac Polski rynek ktoremu kibicuje.

Jeszcze jedna rzecz panie Robercie. Mnie od zawsze uczono, ze w terminach User Oriented Design czy Human Computer Interaction podstawowa rzecza jest szacunek dla czlowieka. Dla kazdego czlowieka ktory podejmuje sie nielatwego zadania komunikacji z otoczeniem przez komputer czy internet. Kiedy widze pana niektore wypowiedzi o "Panach Zenkach" czy "wanna-be" profesjonalistach mam wrazenie ze wypowiada je Pan z pewna wyzszascia, a juz na pewno brak Panu tego wlasnie szacuku - nie ukrywam, ze to wlasnie najbardziej mnie w tym wszystkim poirytowalo (plus kontrowersyjne tezy, pod ktorymi mam wrazenie nie podpisal by sie zaden szanujacy sie specjalista).

Zeby byc dobrym specjalista od uzytecznosci trzeba szanowac wszystkich, nawet najbardziej odpornychj na wiedze ludzi. Tak samo jak tylko dobry czlowiek moze byc dobrym lekarzem.