Reklama: Agresywna pomarańczowa ramka czy dyskretne zielone podkreślenie?


Zauważyłem dziś na stronach wydawnictwa IDG stosunkowo rzadko używaną jeszcze w Polsce formę reklamy, która polega na tym, że po najechaniu kursorem na wyrożnione słowo, w tym przypadku „video" (i „wideo") pojawia się ramka z krótkim tekstem reklamowym.

Najczęściej spotykanym na swiecie wyróżnikiem jest dyskretne, podwójne podkreślenie w kolorze zielonym:


IDG zastosowało zamiast tego bardzo agresywną, pomarańczową ramkę i to na dodatek nie raz, jak to się zazwyczaj robi, a sześć razy. Jest to dość dziwne w tekście o długości zaledwie 1200 znaków.

Przez to tekst ten czyta się źle, gdyż pomarańczowe ramki rozpraszają uwagę, wywołując irytację. Myślę, że nie o to chodziło IDG, bo tu ewidentnie widać, że lepsze jest wrogiem dobrego.

Co lepsze: pomarańczowa ramka czy zielone podkreślenie?

> Tag: , ,

Komentarze

Anonimowy pisze…
Witam serdecznie

Tak, również zauważyłem ostatnio ten przejaw reklamowej kreatywności :-)

Pomarańczowy kolor nie jest zbyt przyjazny ale skoro występuje miejscowo to można przeżyć :)

Myślę że reklama mniej oczywista od tej na która się uodporniliśmy lub która blokujemy AdBlockiem A KTÓRA NIE JEST inwazyjna jest całkiem OK (patrząc od strony reklamodawcy)

choć z drugiej strony skoro wiadomo że takie podkreślenie wiąże się z reklamą to po co mamy na nie "najeżdzać"?

pozdrawiam!
adam zygadlewicz
Anonimowy pisze…
a ja myślę -- od dawna -- że powinniśmy przewartościować (ładne słowo, prawda?;-) termin: REKLAMA.
za chwilę -- nie będzie on nic znaczył (w Sieci).
to termin z XIX wieku; nie pasuje do tego, co (niedługo) zobaczymy...
Anonimowy pisze…
Dla mnie takie integrowanie reklamy z samym tekstem jest skandaliczne. Gdybym był autorem tekstu to nie zgodziłbym się na taki sposob jego prezentowania. Czyż nie jest taka reklama oburzającym naruszeniem integralności tekstu?

Przeciez pisząc go autor nie po to używa słów w różnych kontekstach, by podłożyć pod nie reklamę, która niekiedy przecież może nawet uczynić tekst kuriozalnym np. gdyby w tekście informatycznym pod słowem zabezpieczenie wkradła się reklama prezerwatyw.

No i oczywiście odwieczna kwestia nachalności reklamy. Ale tutaj wystarczy zainstalować odpowiednie filtry i reklam nie uświadczymy. Kto wie, może właśnie o to chodzi dziś firmom szykującym reklamy, aby już nie długo wszyscy korzystali z filtrów je blokujących.