Francuscy blogerzy chcą opublikować wyniki pierwszej tury wyborów przed zamknięciem lokali wyborczych

Czy internauci poznają jutro, przed zamknięciem urn, nazwiska kandydatów, którzy przejdą do drugiej tury wyborów prezydenckich we Francji? Wielu wpływowych blogerów obiecało opublikować pierwsze wyniki już o godz. 18.00, czyli na dwie godziny przed oficjalnym końcem głosowania na następcę Jacquesa Chiraka.

Były prezenter stacji telewizyjnej TF1 Jean-Marc Morandini, jako jeden z pierwszych postanowił opublikować „potwierdzone plotki" na swoim blogu już o 18.00, podczas gdy stacje telewizyjne zrobią to dopiero o godz. 20.00. zgodnie z prawem.

Ale francuskie prawo nie obowiązuje za granicą i dziennikarze z innych krajów nie muszą przestrzegać embarga na informację. Przy każdych wyborach dochodzi więc do paradoksu: francuscy dziennikarze już znają wyniki, ale muszą milczeć, a ich zagraniczni koledzy już je komentują. I to właśnie chce napiętnować Morandini. „Nasze prawo wyborcze nie odpowiada naszym realiom. Trzeba je dostosować do rzeczywistości" - pisał Morandini na swoim blogu.

Francuska blogosfera podzieliła się na dwie części. Jedni są za Morandinim, inni przeciw. Serwis dziennikarstwa obywatelskiego AgoraVox będzie posłusznie czekał do godz. 20.00. Jego założycie twierdzą, że nie widzą żadnego powodu, by nie wstrzymać się z wynikami, a Morandiniemu chodzi według nich o zwykłą autopromocję.

Dwie państwowe komisje: Krajowa Komisja Kontroli Kampanii Wyborczej (La Commission nationale de contrôle de la campagne) i Komisja Sondaży (la Commission des sondages) ostrzegły w środę media, blogerów i właścicieli platform blogowych, przed ujawnianiem wyników wyborów przed zamknięciem lokali wyborczych. Za złamanie prawa grozi kara pieniężna do 75.000 euro.

A belgijski dziennik „Le Soir" już od czwartku zaprasza wszystkich Francuzów na swoje strony, gdzie zamierza podać estymacje wyników.

> Tag: , , , ,


Komentarze