Świat jest naprawdę mały, wystarczy w sumie sześć osób, by dotrzeć do obojętnie jakiej osoby na świecie. Microsoft potwierdził kilka dni temu powszechnie znaną, ale uważaną za nie do końca sprawdzoną teorię sześciu stopni oddalenia, którą spopularyzował szybki rozwój serwisów społecznościowych.
Dwa lata zajęła specjalistom z Microsoft analiza 30 miliardów rozmów wykonanych w 2006 roku przez 180 milionów użytkowników komunikatora Microsoft Live Messenger. Badacze z Microsoftu nie czytali wiadomości z Messengera, tylko skupili się na odtworzeniu sieci połączeń między użytkownikami tworzącymi sieć społeczną. Stwierdzili oni, że wystarczy średnio 6,6 osób, by dotrzeć do obojętnie kogo na świecie.
Teoria sześciu stopnie oddalenia (lub separacji) opiera się na badaniu amerykańskiego socjologa Stanley Milgrama. W 1967, Milgram przeprowadził oryginalne doświadczenie („small world experiment"): poprosił 300 osób z Nebraski o wysłanie listu do kogoś w Bostonie za pośrednictwem znajomego. Okazało się, że wystarczy średnio w sumie 6,2 osób, by znaleźć kogoś w drugim stanie.
Doświadczenie Milgrama zostało poddane w wątpliwość w 2006 r. przez psycholog Judith Kleinfeld, która odkryła, że aż 95% listów nigdy nie dotarło do odbiorców.
Co ciekawe, sama koncepcja sześciu stopni pojawiła się po raz pierwszy w opowiadaniu „Łańcuchy" węgierskiego pisarza i dziennikarza Frigyes Karinthy z 1929 roku. Karinthy twierdził, że każdy z nas może dotrzeć do drugiej osoby idąc po łańcuszku nie więcej niż pięciu pośredników.
Teoria sześciu stopni zainspirowała sztukę teatralną o tej samej nazwie (1990 r.), film z Willem Smithem i Donaldem Sutherlandem (1993 r.), grę internetową, oraz społecznościowy serwis charytatywny SixDegrees.org stworzony przez aktora Kevina Bacona. Jeden z pierwszych serwisów społecznościowych na świecie, działający w latach 1997-2001, nazywał się także SixDegrees.com.
Dwa lata zajęła specjalistom z Microsoft analiza 30 miliardów rozmów wykonanych w 2006 roku przez 180 milionów użytkowników komunikatora Microsoft Live Messenger. Badacze z Microsoftu nie czytali wiadomości z Messengera, tylko skupili się na odtworzeniu sieci połączeń między użytkownikami tworzącymi sieć społeczną. Stwierdzili oni, że wystarczy średnio 6,6 osób, by dotrzeć do obojętnie kogo na świecie.
„Według naszej wiedzy, po raz pierwszy udało się potwierdzić w skali globalnej teorię sześciu stopni oddalenia" - powiedział, cytowany przez AFP, Eric Horvitz, który prowadził te badania z Jure Leskovecem.
Teoria sześciu stopnie oddalenia (lub separacji) opiera się na badaniu amerykańskiego socjologa Stanley Milgrama. W 1967, Milgram przeprowadził oryginalne doświadczenie („small world experiment"): poprosił 300 osób z Nebraski o wysłanie listu do kogoś w Bostonie za pośrednictwem znajomego. Okazało się, że wystarczy średnio w sumie 6,2 osób, by znaleźć kogoś w drugim stanie.
„Krytycy koncepcji sześciu stopni separacji argumentują, że eksperyment Milgrama nie wykazał istnienia połączenia między ludźmi, a 'sześć stopni' jest miejską legendą powstałą w środowiskach akademickich" - czytamy w Wikipedii.
Doświadczenie Milgrama zostało poddane w wątpliwość w 2006 r. przez psycholog Judith Kleinfeld, która odkryła, że aż 95% listów nigdy nie dotarło do odbiorców.
Co ciekawe, sama koncepcja sześciu stopni pojawiła się po raz pierwszy w opowiadaniu „Łańcuchy" węgierskiego pisarza i dziennikarza Frigyes Karinthy z 1929 roku. Karinthy twierdził, że każdy z nas może dotrzeć do drugiej osoby idąc po łańcuszku nie więcej niż pięciu pośredników.
Teoria sześciu stopni zainspirowała sztukę teatralną o tej samej nazwie (1990 r.), film z Willem Smithem i Donaldem Sutherlandem (1993 r.), grę internetową, oraz społecznościowy serwis charytatywny SixDegrees.org stworzony przez aktora Kevina Bacona. Jeden z pierwszych serwisów społecznościowych na świecie, działający w latach 1997-2001, nazywał się także SixDegrees.com.
Komentarze