Axel Springer Polska łączy „Dziennik" z „Gazetą Prawną" wydawaną przez spółkę Infor Biznes. Ten alians to dobra decyzja dla obu wydawców. Kto zyskał, kto stracił?
Obaj wydawcy zyskają, bo mariaż dzienników, które są komplementarne, pozwoli zwiększyć wpływy z reklam i sprzedaży egzemplarzowej. Nowy tytuł ma realne szanse zagrozić „Rzeczpospolitej", a w internecie - po połączeniu sił serwisów: dziennik.pl, gazetaprawna.pl i forsal.pl - przeskoczy pewno Money.pl i Bankier.pl w Gemiusowej kategorii „Biznes, prawo, finanse”.
Najwięcej zyska Infor. To jego tytuł i jego strategia okazały się lepsze i to mały Infor rozdaje karty w grze z potężnym Springerem. Główną korzyścią dla wydawcy „Gazety Prawnej” jest pozyskanie dużego, doświadczonego partnera, co nie jest bez znaczenia w ogóle, a w czasach kryzysu w szczególności. Springer to znakomicie zorganizowany koncern. Infor nie ma takiej kultury organizacyjnej. Ze Springerem, Infor ma wreszcie szanse wskoczyć na wyższy poziom i dotrzeć do upragnionych menedżerow, a nie tylko do księgowych i do administracji, które są jego core business’em.
Springer też zyska, ale mniej. Po pierwsze finansowo, bo przestanie tracić kasę na „Dzienniku”, który miał być, ale nigdy nie był, biczem na „Gazetę Wyborczą”. Tansakcja z Inforem, która wg różnych źródeł albo była bezgotówkowa, albo kosztowała go 10 mln euro, pozwoli na redukcję kosztów „Dziennika", którego los wydawał się przesądzony. Nawet gdyby Springer zapłacił Inforowi te 10 mln euro, to jest jest tylko mała część tego, co musiałby zapłacić za „Rzeczpospolitą” gdyby ją kupił. Springer zrezygnował z zakupu „Rzeczpospolitej” w marcu 2009 r., bo uznał - w moim mniemaniu słusznie - że gra nie jest warta świeczki.
Po drugie, Springer zyska też wizerunkowo. Niemieckiemu wydawcy od dawna brakowało sukcesu. Zamknięcie „Dziennika" byłoby przecież porażką wizerunkową, którą konkurenci potrafiliby odpowiednio nagłośnić. Springer wychodzi więc z tej sytuacji z tarczą, a nie na tarczy.
Najwięcej stracą dziennikarze z „Dziennika” i Dziennik.pl, bo Infor ma niższe wynagrodzenia. Część z nich straci pracę, poczynając od redaktora naczelnego i jego zastępców. To oni bezmyślnie wywołali niedawno to, co nazywam „Pierwszą Wojną Internetową" między dziennikarzami z „Dziennika", a blogerami, pokazując iście encyklopedyczną niewiedzę na temat dzisiejszego świata internetu. Dla nich raczej nie będzie miejsca w nowym projekcie Springera i Inforu.
Obaj wydawcy zyskają, bo mariaż dzienników, które są komplementarne, pozwoli zwiększyć wpływy z reklam i sprzedaży egzemplarzowej. Nowy tytuł ma realne szanse zagrozić „Rzeczpospolitej", a w internecie - po połączeniu sił serwisów: dziennik.pl, gazetaprawna.pl i forsal.pl - przeskoczy pewno Money.pl i Bankier.pl w Gemiusowej kategorii „Biznes, prawo, finanse”.
Najwięcej zyska Infor. To jego tytuł i jego strategia okazały się lepsze i to mały Infor rozdaje karty w grze z potężnym Springerem. Główną korzyścią dla wydawcy „Gazety Prawnej” jest pozyskanie dużego, doświadczonego partnera, co nie jest bez znaczenia w ogóle, a w czasach kryzysu w szczególności. Springer to znakomicie zorganizowany koncern. Infor nie ma takiej kultury organizacyjnej. Ze Springerem, Infor ma wreszcie szanse wskoczyć na wyższy poziom i dotrzeć do upragnionych menedżerow, a nie tylko do księgowych i do administracji, które są jego core business’em.
Springer też zyska, ale mniej. Po pierwsze finansowo, bo przestanie tracić kasę na „Dzienniku”, który miał być, ale nigdy nie był, biczem na „Gazetę Wyborczą”. Tansakcja z Inforem, która wg różnych źródeł albo była bezgotówkowa, albo kosztowała go 10 mln euro, pozwoli na redukcję kosztów „Dziennika", którego los wydawał się przesądzony. Nawet gdyby Springer zapłacił Inforowi te 10 mln euro, to jest jest tylko mała część tego, co musiałby zapłacić za „Rzeczpospolitą” gdyby ją kupił. Springer zrezygnował z zakupu „Rzeczpospolitej” w marcu 2009 r., bo uznał - w moim mniemaniu słusznie - że gra nie jest warta świeczki.
Po drugie, Springer zyska też wizerunkowo. Niemieckiemu wydawcy od dawna brakowało sukcesu. Zamknięcie „Dziennika" byłoby przecież porażką wizerunkową, którą konkurenci potrafiliby odpowiednio nagłośnić. Springer wychodzi więc z tej sytuacji z tarczą, a nie na tarczy.
Najwięcej stracą dziennikarze z „Dziennika” i Dziennik.pl, bo Infor ma niższe wynagrodzenia. Część z nich straci pracę, poczynając od redaktora naczelnego i jego zastępców. To oni bezmyślnie wywołali niedawno to, co nazywam „Pierwszą Wojną Internetową" między dziennikarzami z „Dziennika", a blogerami, pokazując iście encyklopedyczną niewiedzę na temat dzisiejszego świata internetu. Dla nich raczej nie będzie miejsca w nowym projekcie Springera i Inforu.
Komentarze
Zyskają też "Gazeta" i "Rzeczpospolita".
Stracą czytelnicy, bo upadający dziennik to zawsze jeden głos mniej w debacie publicznej (choć do dyskusji pozostawiam poziome tego głosu).
ach ten PR (cytując J. Kaczyńskiego, tfu!)