Z płatnymi informacjami w internecie będzie tak jak z torbami na zakupy w sklepach. Kiedyś były za darmo, teraz musimy za nie płacić
Z płatnymi informacjami w internecie będzie tak jak z torbami na zakupy w sklepach. Kilka lat temu pojechaliśmy na wakacje, a kiedy wróciliśmy, nagle musieliśmy za nie zapłacić. Przez pierwsze trzy miesiące obrażaliśmy się na te opłaty, a dziś nikt już nie pamięta, że mogłoby być inaczej.
Internet przyzwyczaił nas, że wszystko jest za darmo. Ale tak naprawdę za darmo nie ma nic. Kiedy zapisujemy się na darmowy newsletter, „płacimy" podając swój adres mailowy. Kiedy ściągamy z sieci darmowy poradnik, płacimy wpisem-rekomendacją na Facebooku, lub tweetem, czyli wpisem na Tweeterze. Kiedy oglądamy darmowe obrazki lub wideo, oglądamy też przy okazji reklamy.
A kiedy czytamy teksty? Też oglądamy przy okazji reklamy, ale problem w tym, że wydawcy mediów produkujących treści: teksty, zdjęcia, wideo... nie są w stanie - w większości przypadków - zarobić nawet na utrzymanie skromnej redakcji.
Internet jest rewolucja, ktora zmieniła reguly gry w mediach raz na zawsze. Sieć jest dziś potężnym i wszechobecnym, opiniotwórczym źródłem informacji. Prasa stała się ofiarą kultury darmochy, która rozpowszechniła się w sieci. Najwięcej na tym tracą gazety ogólnokrajowe i duże gazety regionalne. Gazety od wielu lat, powoli, ale stopniowo tracą czytelników, co oznacza, że spadają przychody ze sprzedaży egzemplarzowej.
Sytuację ratuje reklama, ale ona też migruje na do internetu. Najlepiej powodzi się dziś gazetom lokalnym, gminnym i powiatowym. Oferują unikalną informację, za którą ludzie płacą bez szemrania.
Od wielu lat wydawcy zastanawiają się więc - i nic w tym dziwnego - jak zrobić, by internauci zaczęli płacić za informacje. A teraz wprowadzają tzw. paywall, czyli opłaty za informację. Czy internauci są już gotowi na płacenie za informację?
To fragmentu mojego wywiadu dla „Polska The Times", który polecam.
Komentarze