Facebook jest jak elektryczność w XIX w. czy jak kawiarenki w XVIII w.?



Facebook już nie jest cool, ale jest jak elektryczność. Kto to mówi? Marc Zuckerberg! Twórca Facebooka, największego serwisu społecznościowego na świecie, przyjechał kilka dni temu na forum w Newseum w Waszyngtonie, na zaproszenie magazynu „The Atlantic". 
- Ludzie myślą, że próbujemy być cool. Ale Facebook istnieje prawie od 10 lat. Nie jesteśmy już zjawiskiem niszowym. Elektryczność była być może cool na początku, ale później ludzie przestali ją zauważać. I tak samo ludzie będą korzystać z Facebooka nawet jeśli nie będzie już cool - mówił Zuckerberg.
Młody miliarder (29 lat), który - mimo swojej fortuny - ciągle uważa się za normalnego człowieka („regular guy"), uważa, że Facebook jest w XXI wieku tym, czym była elektryczność w XIX wieku. Sam postrzega siebie trochę jako dobroczyńcę ludzkości, bardziej chyba nawet za sprawą inicjatywy internet.org (giganci internetu, w tym Facebook, chcą zapewnić internet 5 miliardom ludzi na kuli ziemskiej), którą wsparł kwotą miliarda dolarów. 

Trudno zgodzić się z tak śmiałą tezą. Zuckerberg nie jest ani Prometeuszem, ani Faradayem, ani Teslą. Nie dał ludziom ognia (jak ten pierwszy), silnika elektrycznego (jak ten drugi), ani żarówki (jak ten trzeci). 


O wiele bliżej mu do Jakuba, który otworzył pierwszą angielską kawiarnię w 1652 r. w Oksfordzie, lub do Sycylijczyka Francesca Procopia dei Coltellego, który założył w 1686 najstarszą - i ciągle działającą - kawiarnię Procopesłynnej Dzielnicy Łacińskiej w Paryżu.

Wiek XVIII był dla prasy erą ekspansji, a kawiarnie stały się wówczas w sposób naturalny punktami dystrybucji wiadomości i gazet. Tu spotykali się dziennikarze, przedsiębiorcy, muzycy i politycy. Tu debatowali intelektualiści, filozofowie, snuli swoje plany rewolucjoniści (to w kawiarni Cafe de Foy, 12 lipca 1789 roku, zaczęła się francuska rewolucja). Tu piło się kawę litrami, tu przybiegali też gońcy z listami.  

Zuckerberg stworzył genialną platformę internetową, która odgrywa dziś taką rolę jak paryskie czy londyńskie kawiarnie w XVIII wieku (oczywiście w masowej, globalnej skali) - tu czyta się prasę, spotyka znajomych, umawia na randki i dyskutuje o świecie. 

Choć wiek XXI nie jest już dla prasy erą ekspansji, Facebook stał się w sposób naturalny platformą dystrybucji wiadomości i w dużej mierze zastępuję kioski z papierowymi gazetami. Dla marketerów jest potężnym narzędziem komunikacji marketingowej, gdzie z roku na rok wydają coraz więcej pieniędzy. 

Tu spotykają się już nie tylko salonowe elity, ale przede wszystkim zwykli ludzie.  Tu debatują intelektualiści, tu prowadzą kampanie polityczne politycy. Tu przesyłamy też sobie wiadomości, zdjęcia, wideo i muzykę. 

Brakuje tylko Jakobinów i innych rewolucjonistów, choć czy na pewno?

Komentarze

Jestem pod wrażeniem. Bardzo fajny wpis.