Rezygnując z wersji papierowej i przechodząc do internetu, wydawca „Wprost" wykonał ruch, który prędzej czy później wykona większość papierowych tytułów.
To prawda, że „Wprost" wkracza na teren, którego do końca nie zna, i że będzie stąpać po kruchym lodzie. Ale ta wycieczka w nieznane, gdzie rządzą duże, zasięgowe media i internetowi pure players, którzy zjedli zęby na SEM, SEO, PPC i innych UI/UX, może być udana.
Wydawca, którym jest notowana na giełdzie firma PMPG Polskie Media, musi jednak spełnić trzy podstawowe warunki:
- Stworzyć, wdrożyć i konsekwentnie zrealizować nową, przemyślaną strategię opartą na treściach wysokiej jakości i na modelu freemium. Czy „Wprost" internetowy będzie taki jak papierowy? Na pewno nie.
- Zrozumieć, że we wszystkich działaniach kluczowe będzie podejście "mobile first". To dla wydawców papierowych i wielu dziennikarzy wcale nie jest ewidentne. Z niezrozumiałych powodów bywają często przekonani, że tylko oni zaczynają dzień od smartfona.
- Zrozumieć, że podbój internetu to nie jest sprint, tylko maraton, którego etapy są kompletnie nieprzewidywalne. Trzeba być gotowym na ciągłe testowanie metodą prób i błędów, bez automatycznego powielania tego co zrobili inni - to co się udało w Nowym Jorku wcale nie musi się udać w Warszawie - i bez działań chaotycznych.
Ryzyko porażki dla małego wydawnictwa jakim jest PMPG jest duże. Jeśli jednak przeprowadzi swoją cyfrową transformację w sposób przemyślany, może złapać wiatr w wirtualne żagle.
Komentarze