Kiedy okładka stworzona przez dział sprzedaży sprzedaje się lepiej od tej stworzonej przez redakcję

Ciekawy eksperyment w regionalnej gazecie amerykańskiej „ The Danville Register & Bee". Dyrekcja wydawnictwa zorganizowała wewnętrzny konkurs na najlepiej sprzedaną „jedynkę" gazety między redakcją a działem sprzedaży. Każda z ekip przygotowała inną okładkę.

Gazeta została wydrukowana w 50% z okładką redakcji, w 50% z okładką działu sprzedaży. Cały nakład znalazł się oczywiscie w kioskach. Wygrał dział sprzedaży. Jego wersja sprzedała się lepiej. Była bardziej interesująca dla czytelnika.

Do przemyślenia.


Źródło : Wan (via Media Cafe po francusku)

Tag:

Komentarze

Anonimowy pisze…
Nie takie nowatorskie :) W wydawnictwach książkowych okładki tworzą spece od marketingu, a graficy tylko realizują ich pomysły. Nieraz zdarzało mi się zmienić tytuł książki (już ukończonej), żeby podbić sprzedaż... I to działa :)
Anonimowy pisze…
W redakcjach dziennikow, wszystko dzieje sie szybko. To dziennikarze, a konkretnie redaktor prowadzacy lub kolegium, decyduja o tematach na "jedynke". W przypadku waznych wydarzen wokol grafika tworzacego okladke zbiera sie wianuszek gadajacych glow, z reguly tuz przed deadlinem. Ludzie z marketingu rzadko sa tu zapraszani, a szkoda, bo w nowoczesnym "total newspaper" oni tez maja prawo glosu.

W prasie magazynowej jest czas na dluzsza dyskusje. Okladka powstaje nieraz po dlugich nasiadowkach, na ktorych przeglada sie nieraz dzisiatki propozycji okladek juz na gotowych Cromalinach lub proofach. Tu ludzie z marketingu maja wiecej do powiedzenia, szczegolnie w prasie kobiecej.
Anonimowy pisze…
Kolejny argument dla działów sprzedaży zazwyczaj uważających teksty dziennikarzy za tło dla reklam. Coż, w końcu to biznes, a nie misja :)
Anonimowy pisze…
Mysle, ze to i biznes i misja. Biznes, bo trzeba zarobic na misje. Misja, bo trzeba stworzyc dobry "produkt" (nie lubie tego slowa w przypadku gazety, ale musze go uzyc), ktory mozna sprzedac.

To niedobrze kiedy narzuca sie dziennikarzom pisanie pod reklamodawce lub zmusza ich do akwizycji reklam. Niedobrze dla dziennikarza, ktory traci wiarygodnosc i moze zostac wpisany na liste "przyjaciol", tzn. pismakow na zawolanie, przez PR-owcow.

Niedobrze dla gazety, gdyz w dluzszej perpektywie czasowej gazeta straci na wiarygodnosci u czytelnika, ktory pojdzie albo do konkurencji, albo do internetu. A za nim pojda reklamodawcy.
Anonimowy pisze…
Jedno jest pewne. Okładek "Echa Miasta" napewno nie tworzą spece od jakiegokolwiek marketingu ;-) he he