W czwartek 23 lutego ukaże się ostatni numer „Nowego Dnia", potwierdził mi wczoraj wieczorem Jerzy Wójcik, Redaktor naczelny gazety. Czy Agora czyści przedpole w perspektywie - a może raczej w nadziei - na kupno gazet regionalnych od grupy Orkla?
Trzy miesiące po debiucie, 14 listopada 2005 r., znika tytuł, który miał przyciągnąć czytelnika niską ceną (1 zł) i nową formułą „gazety środka". Miała się ona zakotwiczyć „gdzieś” między tabloidami, głównie dynamicznym „Faktem", i dziennikami opinii.
Formuła nigdy się nie wykrystalizowała, a sprzedaż spadała z miesiąca na miesiąc, mimo genialnego dodatku telewizyjnego i intensywnej promocji.
„Nowy Dzień" jest drugim tytułem zlikwidowanym przez Agorę w tym roku. Na początku lutego zniknął magazyn „Auto+". Zastąpił go nowy miesięcznik, który powstał z połączenia „Auto+" i dodatku do „Gazety Wyborczej", „Wysokich Obrotów".
Koniec „Nowego Dnia” jest jasnym sygnałem dla udziałowców i rynku prasowgo: jesteśmy gotowi do obrony pozycji „Gazety Wyborczej” i do... dalszej ekspansji.
Należy to umiejscowić w kontekście dwóch wydarzeń.
Pierwsze wydarzenie: przewidywany na wiosnę debiut dwóch nowych dzienników opiniotwórczych Axela Springera i Michała Sołowowa, wydawcy „Życia Warszawy", może zagrozić pozycji reklamowej i czytelniczej „Gazety Wyborczej”, co ewidentnie niepokoi udziałowców Agory.
Przy 16% udziale w rynku czytelniczym dzienników, flagowy produkt Agory ma aż 40% udziałów w rynku reklamowym. Na obu tych rynkach największą groźbę dla Agory stanowić będzie projekt Axela Springera. „Gazeta Prawna” szacuje, że „Gazeta Wyborcza” może stracić nawet ok. 150 mln zł wpływów z reklam rocznie.
„Gazeta Wyborcza” już wykonała ruch wyprzedzeniowy, wywołując nową wojnę cenową na rynku dzienników. 14 lutego, tzn. na półtora miesiąca przed zapowiedzianą premierą nowego dziennika Axela Springera. „Gazeta" zapowiedziała obniżkę cen o połowę w – odrodzonej na tę okazję jak Feniks z popiołów - prenumeracie teczkowej.
W tej prenumeracie, „Gazeta" będzie kosztować 1,40 zł dla wydania stołecznego i 1 zł dla reszty kraju, łącznie z dodatkiem lokalnym i magazynami, jak np. "Wysokie Obcasy", "Gazeta Telewizyjna", "Duży Format" i "Gazeta Praca".
Pierwsze egzemplarze taniej „Gazety" trafią do rąk czytelników w marcu, tuż przed wejściem gazety Springera, której cena może wynosić 1,20-1,50 zł, tzn. więcej niż „Fakt" (1 zł) i mniej niż „Rzeczposopolita" (2,70 zł w stolicy) czy „Gazeta" (2,80 zł w stolicy).
Co ciekawe, „Gazeta” nie tylko nie zmniejszyła, ale nawet podniosła marżę kioskarzy, by zachęcić ich do sprzedaży w prenumeracie teczkowej.
Drugie wydarzenie: Agora jest na „krótkiej liście” zainteresownych kupnem gazet, najprawdopodobniej z wyjątkiem „Rzeczpospolitej”, należących do norweskiej grupy prasowej Orkla.
Gra jest warta świeczki: rynek reklamowy w prasie regionalnej w Polsce jest wart 600 mln złotych. Drugie tyle przynosi sprzedaż egzemplarzowa, ale tu widać wyraźny trend spadkowy.
W obu przypadkach, Agora potrzebuje środków finansowych. Jej wyniki za zeszły rok nie są złe. W komentarzu do raportu rocznego opublikowanego 16 lutego, prezes Agory Wanda Rapaczyńska powiedziała, że te wyniki ustawiają Agorę w korzystnej pozycji startowej do zmierzenia się z wyzwaniami, które czekają spółkę w tym roku.
Na dodatek, spółka ma cały czas otwartą linię kredytową w wys. 500 mln zł, przewidzianą na zakup stacji telewizyjnej, której nie kupi, bo nie ma od kogo.
Jedno jest pewne, starcie gigantów uderzy w prasę regionalną. Żeby przeżyć, gazety regionalne będą musiały postawić na swoje trzy największe atuty: lokalność, lokalność i jeszcze raz lokalność.
PS. Osobiście najbardziej żal mi ludzi. To wspaniały zespół redakcyjny, który dał z siebie wszystko. Życzę, żeby jak najszybciej udało im się znaleźć nową, równie pasjonującą pracę. I żeby nowa dziennikarska przygoda trwała dłużej.
> Wiedzieć więcej:
Trzy miesiące po debiucie, 14 listopada 2005 r., znika tytuł, który miał przyciągnąć czytelnika niską ceną (1 zł) i nową formułą „gazety środka". Miała się ona zakotwiczyć „gdzieś” między tabloidami, głównie dynamicznym „Faktem", i dziennikami opinii.
„(...) formuła „Nowego Dnia” nie jest do końca jasna nawet dla jej twórców. Więcej tu taktyki niż strategii, a rozpoznanie dokonuje się w boju. „Nowy Dzień" jeszcze nie jest tym, czym ma być, bo nikt w Agorze nie wie tego na pewno. Dlatego dziennikowi brakuje wyrazistości. A w prasie recepta na sukces jest prosta: wygrywają gazety wyraziste, z charakterem, złym lub dobrym, ale z charakterem, bliskie czytelnikowi, tak jak „Gazeta Wyborcza” czy magazyny Bauera", pisałem niedawno na blogu.
Formuła nigdy się nie wykrystalizowała, a sprzedaż spadała z miesiąca na miesiąc, mimo genialnego dodatku telewizyjnego i intensywnej promocji.
„[Wstrzymanie projektu „Nowego Dnia"] to mądra i odważna decyzja, która świadczy o tym, że Agora jest dojrzałą spółką giełdową. Udowodniła, że portafi przyznać się do błędu i szybko wyciągnąć wnioski. Bo jeśli gazeta nie przyjęła się na pierwszym etapie wprowadzania na rynek, to oznacza, że budowanie udziałów w rynku czytelniczym będzie wymagać dużych nakładow finansowych", analizuje Jacek Czynajtis, prezes domu mediowego Media Tak.
„Nowy Dzień" jest drugim tytułem zlikwidowanym przez Agorę w tym roku. Na początku lutego zniknął magazyn „Auto+". Zastąpił go nowy miesięcznik, który powstał z połączenia „Auto+" i dodatku do „Gazety Wyborczej", „Wysokich Obrotów".
Koniec „Nowego Dnia” jest jasnym sygnałem dla udziałowców i rynku prasowgo: jesteśmy gotowi do obrony pozycji „Gazety Wyborczej” i do... dalszej ekspansji.
Należy to umiejscowić w kontekście dwóch wydarzeń.
Pierwsze wydarzenie: przewidywany na wiosnę debiut dwóch nowych dzienników opiniotwórczych Axela Springera i Michała Sołowowa, wydawcy „Życia Warszawy", może zagrozić pozycji reklamowej i czytelniczej „Gazety Wyborczej”, co ewidentnie niepokoi udziałowców Agory.
Przy 16% udziale w rynku czytelniczym dzienników, flagowy produkt Agory ma aż 40% udziałów w rynku reklamowym. Na obu tych rynkach największą groźbę dla Agory stanowić będzie projekt Axela Springera. „Gazeta Prawna” szacuje, że „Gazeta Wyborcza” może stracić nawet ok. 150 mln zł wpływów z reklam rocznie.
„Gazeta Wyborcza” już wykonała ruch wyprzedzeniowy, wywołując nową wojnę cenową na rynku dzienników. 14 lutego, tzn. na półtora miesiąca przed zapowiedzianą premierą nowego dziennika Axela Springera. „Gazeta" zapowiedziała obniżkę cen o połowę w – odrodzonej na tę okazję jak Feniks z popiołów - prenumeracie teczkowej.
W tej prenumeracie, „Gazeta" będzie kosztować 1,40 zł dla wydania stołecznego i 1 zł dla reszty kraju, łącznie z dodatkiem lokalnym i magazynami, jak np. "Wysokie Obcasy", "Gazeta Telewizyjna", "Duży Format" i "Gazeta Praca".
Pierwsze egzemplarze taniej „Gazety" trafią do rąk czytelników w marcu, tuż przed wejściem gazety Springera, której cena może wynosić 1,20-1,50 zł, tzn. więcej niż „Fakt" (1 zł) i mniej niż „Rzeczposopolita" (2,70 zł w stolicy) czy „Gazeta" (2,80 zł w stolicy).
Co ciekawe, „Gazeta” nie tylko nie zmniejszyła, ale nawet podniosła marżę kioskarzy, by zachęcić ich do sprzedaży w prenumeracie teczkowej.
Drugie wydarzenie: Agora jest na „krótkiej liście” zainteresownych kupnem gazet, najprawdopodobniej z wyjątkiem „Rzeczpospolitej”, należących do norweskiej grupy prasowej Orkla.
Gra jest warta świeczki: rynek reklamowy w prasie regionalnej w Polsce jest wart 600 mln złotych. Drugie tyle przynosi sprzedaż egzemplarzowa, ale tu widać wyraźny trend spadkowy.
W obu przypadkach, Agora potrzebuje środków finansowych. Jej wyniki za zeszły rok nie są złe. W komentarzu do raportu rocznego opublikowanego 16 lutego, prezes Agory Wanda Rapaczyńska powiedziała, że te wyniki ustawiają Agorę w korzystnej pozycji startowej do zmierzenia się z wyzwaniami, które czekają spółkę w tym roku.
Na dodatek, spółka ma cały czas otwartą linię kredytową w wys. 500 mln zł, przewidzianą na zakup stacji telewizyjnej, której nie kupi, bo nie ma od kogo.
Jedno jest pewne, starcie gigantów uderzy w prasę regionalną. Żeby przeżyć, gazety regionalne będą musiały postawić na swoje trzy największe atuty: lokalność, lokalność i jeszcze raz lokalność.
PS. Osobiście najbardziej żal mi ludzi. To wspaniały zespół redakcyjny, który dał z siebie wszystko. Życzę, żeby jak najszybciej udało im się znaleźć nową, równie pasjonującą pracę. I żeby nowa dziennikarska przygoda trwała dłużej.
> Wiedzieć więcej: